Wybór Williamsa nie jest przypadkowy. Wkrótce Rosjanie zaleją Formułę 1

Newspix / Jean-Francois Galeron / Na zdjęciu: Siergiej Sirotkin
Newspix / Jean-Francois Galeron / Na zdjęciu: Siergiej Sirotkin

Siergiej Sirotkin jest trzecim Rosjaninem, który dostanie szansę startów w Formule 1. Przed nim byli Witalij Pietrow oraz Daniił Kwiat. Rosjanie na tyle rozwinęli program szkoleniowy, że wkrótce w F1 pojawią się kolejni przedstawiciele ich nacji.

W tym artykule dowiesz się o:

Pietrow partnerem Kubicy

Gdy w 2010 roku Robert Kubica przechodził do ekipy Renault, sytuacja finansowa Francuzów nie była najlepsza. Ekipa z Enstone musiała się ratować kontraktowaniem pay-drivera, który dotowałby jej budżet. Wtedy postawiono na Witalija Pietrowa, który rok wcześniej zajął drugie miejsce w serii GP2. Był to pierwszy Rosjanin w królowej motorsportu. Notował on znacznie gorsze wyniki od Polaka, ale nikt nie oczekiwał od niego cudów. Sezon zakończył z dorobkiem 27 punktów, podczas gdy Kubica zgromadził ich 136.

Łącznie Pietrow spędził w F1 trzy sezony. W tym okresie raz udało mu się stanąć na podium. Dokonał jednak najważniejszego - przetarł szlaki kolejnym rodakom w tej dyscyplinie sportu.

Tor w Soczi i perspektywy wyścigu o Grand Prix Rosji

Gdy Pietrow startował jeszcze w barwach Renault, władze Rosji miały już pomysł na zorganizowanie ulicznego wyścigu w Soczi. Ponad 195 milionów dolarów na budowę niezbędnej infrastruktury przekazano w 2011 roku. Orędownikiem tego pomysłu był sam Władimir Putin, dlatego Rosja wzięła się poważnie za temat F1. Pierwsze Grand Prix Rosji rozegrano w 2014 roku, a w minionym sezonie przedłużono umowę na organizację zawodów. Nowy kontrakt zapewnia Soczi miejsce w kalendarzu mistrzostw świata aż do 2025 roku.

Działalność SMP Racing

Biorąc pod uwagę ambitne plany związane z Formułą 1, w Rosji powstał system szkolenia młodych kierowców, który zaczyna przynosić efekty. Na pierwszy plan wysuwa się tutaj działalność ekipy SMP Racing, która przy wsparciu banku SMP i braci Rotenbergów finansuje rosyjskie talenty. Dziś pod skrzydłami tego przedsiębiorstwa jest ponad 20 kierowców, rozproszonych po różnych seriach wyścigowych.

Uwaga Rosjan skupia się nie tylko na F1. Michaił Aleszin pojawił się w IndyCar, Pietrow po wypadnięciu z królowej motorsportu zaczął startować w WEC, wielu młodych zawodników pojawiło się też w kartingu i niższych seriach wyścigowych.

Kolejny Rosjanin w F1

Drugim Rosjaninem w F1 został Daniił Kwiat. Jego kariera rozwijała się we Włoszech, gdzie notował dobre wyniki w kartingu. Namiastkę swojego talentu zaprezentował w Formule Renault, gdzie seryjnie kolekcjonował zwycięstwa i ostatecznie trafił pod skrzydła Red Bulla. Doprowadziło go to do tytułu mistrzowskiego w GP3.

Kwiat, w przeciwieństwie do Pietrowa, uważany był za ogromny talent. Wprawdzie on też miał za sobą potężnego sponsora (Acronis), ale w Red Bull Racing wiązano z nim przyszłość. Dlatego Rosjanin już po jednym roku startów (2014) w Toro Rosso awansował do głównej ekipy (2015). Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała jednak plany Kwiata. 23-latek miał problemy z regularnością, dobre występy przeplatał słabszymi i ostatecznie pozbawiono go miejsca w ekipie z Milton Keynes.

Sezon 2017 może się okazać dla Kwiata ostatnim w F1. Po tym jak wyleciał on z Toro Rosso, inne zespoły nie były nim zainteresowane. W efekcie Rosjanin musiał się zadowolić pozycją kierowcy rozwojowego w Ferrari. Pozostanie blisko królowej motorsportu, ale nie jest przesądzone, że kiedykolwiek uda mu się do niej wrócić na stałe.

Sirotkin z ogromną szansą

Problemy jednego kierowcy, są szansą drugiego. Gdyby nie fakt, że Kwiat z hukiem wyleciał z F1 w minionym roku, być może Siergiej Sirotkin nie doczekałby się na szansę w Williamsie. Rosjanie zostali jednak bez swojego przedstawiciela w tej dyscyplinie, a w kalendarzu mamy przecież wyścig w Soczi. Dlatego SMP postanowiło rozbić bank dla 22-latka z Moskwy.

Sirotkin ma na swoim koncie tytuł mistrzowski we włoskiej Formule Abarth, wywalczony w 2011 roku. Dwukrotnie kończył też rywalizację w Formule 2 na trzeciej pozycji. W zeszłym sezonie był kierowcą rezerwowym w Renault. Czy to wystarczy, aby odnieść sukces w F1? Zobaczymy.

Wkrótce nadejdą kolejni

Niedawno rosyjski dziennikarz Oleg Karpow napisał, że przyjdzie taki moment, że w każdym zespole F1 będzie co najmniej jeden Rosjanin. Teza kontrowersyjna i być może na wyrost, ale jest w niej ziarenko prawdy. Już teraz blisko pozycji kierowcy rezerwowego w Renault jest 23-letni Artiom Markiełow. Z kolei 18-letni Robert Shwartzman trafił pod skrzydła Ferrari i w tym roku ma zadebiutować w F3.

W minionym sezonie okazję do jazdy samochodem Force India dostawał też 18-letni Nikita Mazepin, który notuje coraz lepsze wyniki w F3.

ZOBACZ WIDEO: Niebywały wyczyn polskiego narciarza. "Sam się dziwię, że to zrobiłem"

Smutna refleksja z Polski

Podczas gdy my w ostatnich miesiącach trzymaliśmy kciuki za powrót Kubicy do F1, krakowianin pozostaje jedyną nadzieją Biało-Czerwonych na obecność w królowej motorsportu. Od jego debiutu w barwach BMW Sauber minęło ponad dziesięć lat, a niestety nie doczekaliśmy się kierowcy, który byłby blisko elitarnej serii wyścigowej.

Nie wykorzystano też efektu "kubicomanii". Nie stworzono żadnego sensownego programu szkoleniowego dla młodych talentów. Nie mamy też toru wyścigowego z prawdziwego zdarzenia, choć w okresie startów Kubicy pojawiały się kilkukrotnie takie inicjatywy, mające na celu doprowadzenie do organizacji wyścigu F1 w kraju nad Wisłą.

Polska, w porównaniu do Rosji, nie jest jednak krezusem finansowym. Dlatego my pozostajemy z Kubicą, który jako dziecko szkolił się we Włoszech za prywatne pieniądze, a Rosjanie mogą się już chwalić trzecim kierowcą w F1. Niestety, szans na odwrócenie tego trendu nie ma i należy oczekiwać, że wkrótce nasi sąsiedzi ze Wschodu będą nam jeszcze bardziej odjeżdżać w kwestii szkolenia młodych talentów.

Źródło artykułu: