Po tym jak we wtorek Williams ogłosił swój skład na sezon 2018 i stało się jasne, że Robert Kubica będzie kierowcą testowym w brytyjskiej ekipie, dobiegła końca kilkumiesięczna saga związana z przyszłością Polaka. 33-latek w kontekście jazdy w zespole z Grove wymieniany był już jesienią. Część mediów w tamtym okresie podawała nawet, że Kubica zdążył już podpisać kontrakt z Williamsem.
- Chciałbym podziękować wszystkim kibicom, i to nie tylko w Polsce, bo miałem jednak wsparcie z całego świata. Polscy fani podążali za mną wszędzie. Rola kierowcy rezerwowego jest nieco inna w trakcie wyścigów, ale myślę, że mogę mieć powody do osobistej satysfakcji. Mam też swoje cele na ten rok - powiedział Kubica.
- Oczywiście, czasy się zmieniły w F1, więc jako kierowca testowy będę mieć mniej okazji do jazdy niż wcześniej. Będzie za to więcej symulatora. Pojawię się jednak również na torze, aby dać zespołowi wsparcie i parę wskazówek technicznych. W ten sposób chcę pomóc - dodał Polak.
Kubica w zeszłym roku miał kilka okazji, by z bliska poczuć wsparcie kibiców. Gdy latem testował samochód Renault na Hungaroringu, na węgierskim obiekcie pojawiła się grupka fanów z Polski. Przez kilka godzin głośno dopingowała ona krakowianina. Gdy w listopadzie 33-latek pojawił się w Abu Zabi, aby sprawdzić się za kierownicą Williamsa, jego sympatycy również podążyli za nim. Dodatkowo rozwiesili na trybunach Yas Marina sektorówkę składającą się z 6 tys. zdjęć. Układała się ona w napis "Forza Robert".
Również w mediach społecznościowych kibice z Polski ani przez moment nie przestali wspierać Kubicy. Przez kilka miesięcy trwała (i nadal trwa) akcja #SupportKubica. W trakcie jej trwania wielu użytkowników Twittera i innych portali publikowało wpisy poświęcone krakowianinowi. Miały one przekonać szefów Williamsa do podpisania kontraktu z Kubicą. Jak wyliczyła agencja Abanana w raporcie przygotowanym dla WP SportoweFakty, ekwiwalent reklamowy tej akcji wart był kilka milionów złotych.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica trzecim kierowcą Williamsa. "Pukał do drzwi F1, teraz do nich wali"