Robert Kubica cenniejszy dla F1 niż Siergiej Sirotkin

Ostatnia aktywność Formuły 1 w portalach społecznościowych pokazuje, że Robert Kubica jest cenniejszy dla tej dyscypliny niż Siergiej Sirotkin. Również tradycyjne media więcej uwagi poświęcają Polakowi.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Robert Kubica Materiały prasowe / Na zdjęciu: Robert Kubica
Nie opadł jeszcze kurz po wtorkowej decyzji Williamsa, który rolę etatowego kierowcy powierzył Siergiejowi Sirotkinowi, a Roberta Kubicę zatrudnił w roli testera. Kibice jednak nadal ochoczo komentują wybór ekipy z Grove - w mediach społecznościowych i na forach dyskusyjnych. Sporo uwagi poświęca mu też sama Formuła 1.

Jeszcze we wtorek F1 opublikowała na swoim oficjalnym koncie na Instagramie dwie grafiki. Najpierw przedstawiono zdjęcie Sirotkina, informujące o jego kontrakcie na sezon 2018. Kilka godzin później przedstawiono fanom grafikę związaną z Kubicą. Znalazł się na niej napis w języku polskim "Witamy z powrotem". Zdobyła ona ponad 68 tys. polubień. Dla porównania wcześniejsze zdjęcie Rosjanina uzyskało 65 tys.

Na tym jednak nie koniec. Parę godzin po ogłoszeniu kontraktów Sirotkina i Kubicy, na oficjalnym koncie F1 ponownie pojawiły się informacje związane z polskim kierowcą. Zarządzający social mediami królowej motorsportu postanowił przypomnieć okrążenie kwalifikacyjne z Grand Prix Monako z 2010 roku w wykonaniu 33-latka. Wtedy Kubica wywalczył drugie pole startowe, choć miał do dyspozycji niezbyt konkurencyjny samochód Renault. Do dziś przejazd Polaka uważa się za jeden z lepszych w historii F1.


Gdyby fanom taka dawka informacji o Kubicy nie wystarczyła, F1 przygotowała też specjalny film dedykowany Polakowi. Dzięki niemu młodsi kibice mogą dowiedzieć się, że krakowianin debiutował w F1 w roku 2006, że w pierwszym wyścigu w barwach BMW Sauber został zdyskwalifikowany ze względu na zbyt niską masę pojazdu. Zobaczyć też można urywki z Monzy z sezonu 2006, kiedy to Kubica po raz pierwszy w karierze stanął na podium F1. Potrzebował do tego ledwie trzech Grand Prix.

F1 postanowiła też przypomnieć wydarzenia z Kanady, kiedy to najpierw w 2007 roku Kubica przeżył tam fatalny wypadek, z którego wyszedł niemal bez szwanku, by w kolejnym sezonie stanąć na najwyższym stopniu podium i objąć prowadzenie w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata.

Aktywność F1 w social mediach względem Kubicy i marginalizowanie tematu Sirotkina pokazują, że szefowie Liberty Media doceniają potencjał marketingowy tkwiący w powrocie Polaka do królowej motorsportu. Jeszcze jesienią uwagę na to zwracali eksperci, którzy przekonywali, że Sirotkin może wnieść do budżetu Williamsa więcej pieniędzy, ale to za Kubicą stoją tysiące kibiców i zainteresowanie mediów.

Potwierdza to też przegląd prasy zagranicznej, gdzie statystycznie poświęca się więcej uwagi Kubicy niż Sirotkinowi. To nazwisko Polaka częściej można spotkać w nagłówkach. Pojawiają się też teksty, które opisują karierę 33-latka i jego batalię o powrót do rywalizacji po fatalnym wypadku w rajdzie samochodowym.

Powrotem Kubicy media będą żyć przez cały najbliższy sezon. Obecność Polaka w co najmniej ośmiu treningach powodować będzie wzrost zainteresowania piątkowymi sesjami. Z pewnością na trybunach pojawią się wtedy polscy fani. Oni okazję do wspierania Kubicy będą mieć już za kilka tygodni - w lutym podczas testów w Barcelonie.

Nie należy też zapominać o trwającej akcji #SupportKubica. Wielu użytkowników Twittera oraz innych portali społecznościowych, choć znamy już decyzję Williamsa, nadal publikuje wpisy poświęcone Kubicy. Jak niedawno wyliczyła agencja Abanana w raporcie przygotowanym dla WP SportoweFakty, ekwiwalent reklamowy tej akcji liczony jest na kilka milionów złotych.

ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica wraca do F1. "W Polsce treningi mogą mieć więcej widzów, niż wyścigi"
Czy Robert Kubica powróci do regularnych startów w F1?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×