Siergiej Sirotkin w styczniu podpisał kontrakt z Williamsem gwarantujący mu starty we wszystkich wyścigach Formuły 1 w sezonie 2018. Wśród ekspertów zajmujących się tematyką F1 przeważa opinia, że 22-latek będzie tzw. pay-driverem, czyli kierowcą, który wykupił sobie miejsce w zamian za ogromne wsparcie sponsorów.
Miliarder, Borys Rotenberg, stojący za imperium finansowym banku SMP, który pomaga Sirotkinowi, zapiera się jednak, że młody kierowca przekonał do siebie szefów Williamsa przede wszystkim swoją postawą na torze. - On był szybszy niż Robert Kubica - przyznał Rotenberg. - To przekaz do tych, którzy mówią, że Siergiej wykupił sobie miejsce. To czyste kłamstwo.
- Ten chłopak pracował dla nas od pięciu lat, gdy dołączył do naszego programu. Finanse nie odgrywały tutaj decydującej roli - zapewnił szef SMP Racing, rosyjskiego zespołu wyścigowego, który utworzył program wsparcia młodych kierowców ze Wschodu.
Media podały, że przyjście Sirotkina oznaczało dla Williamsa wsparcie do budżetu w wysokości nawet 20 milionów dolarów. Rotenberg nie ujawnił jaka kwota została przekazana rzeczywiście stajni z Grove, potwierdził jednak, że inżynierowie otrzymają środki niezbędne do rozwoju bolidu. - Sport motorowy nie jest tani. To oczywiste, że wiąże się z kosztami. Nie traktuję tego jako zabawki, która ma mnie bawić. Inwestujemy w rozwój ich samochodu - oznajmił Rosjanin.
Rotenberg nie ma także obaw o to, że Sirotkin może być traktowany jako drugi kierowca zespołu wobec ogromnych wpływów rodziny Lance'a Strolla na stajnię z Grove. - Nie sądzę, aby był to problem. Mimo, że stanowią jeden zespół, to na torze każdy walczy dla siebie. Powiedziałem Siergiejowi, że każdy wyścig musi traktować jakby było jego ostatnim - dodał Rotenberg.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica wraca do F1. "W Polsce treningi mogą mieć więcej widzów, niż wyścigi"