Pod koniec minionego sezonu McLaren podjął trudną decyzję. Brytyjczycy zdecydowali przedwcześnie zerwać kontrakt z Hondą, która była sponsorem tytularnym zespołu i równocześnie dostarczała mu silniki. Produkty Japończyków znacząco odstawały jednak od konkurencji, na czym ucierpiały rezultaty ekipy z Woking.
W tym roku ma być inaczej, bo McLaren rozpoczął współpracę z Renault. Celem inżynierów z Woking jest zbudowanie pojazdu, którego potencjał będą w stanie wykorzystać Fernando Alonso i Stoffel Vandoorne. - To, co staramy się zrobić, to dać kierowcy samochód, który ma bardzo szeroki zakres działania. Nie ma sensu dawać im coś, co dobrze działa tylko w ściśle określonych warunkach - powiedział Tim Goss, dyrektor techniczny brytyjskiego teamu.
Podobną filozofię McLaren zastosował już przed rokiem, gdy w królowej motorsportu znacząco zmieniły się przepisy. Pojawiły się szersze opony oraz nowe regulacje dotyczące aerodynamiki. - Na początku nie martwiliśmy się o osiągi. Chcieliśmy zobaczyć jak zachowuje się samochód pod względem aerodynamiki w każdych warunkach. Gdy zdobyliśmy tę wiedzę i byliśmy zadowoleni z efektów pracy, zaczęliśmy pracować nad wydajnością - dodał Goss.
Sporym mankamentem silników Hondy była niska prędkość maksymalna. Chociaż McLaren zbudował dobre podwozie, to słaba moc jednostek napędowych sprawiała, że na prostych Alonso i Vandoorne nie mieli szans z konkurencją. - Nawet gdy nieco zmniejszaliśmy siłę docisku, nie udało nam się doprowadzić do sytuacji, w której samochód byłby konkurencyjny na prostych. Naszym celem było dążenie do osiągnięcia jak najlepszego czasu okrążenia. Gdy zbliżał się weekend, to liczyliśmy na jak najlepszy wynik w kwalifikacjach, a następnie dążyliśmy do obrony pozycji w wyścigu w oparciu o tempo wyścigowe. W niektórych Grand Prix było to jednak wyjątkowo trudne - zdradził dyrektor techniczny McLarena.
Kłopoty Brytyjczyków uwydatniały się na torach, które słyną z długich prostych i wysokich prędkości maksymalnych. - Poprawiliśmy znacznie nasz samochód przy okazji Grand Prix Węgier, w samym wyścigu zanotowaliśmy świetny wynik, a następnie nadeszła Belgia i zrobiliśmy krok w tył. Nie było to spowodowane tym, że popełniliśmy jakieś błędy, ale dlatego, że mieliśmy zerową zdolność do obrony na prostych. Ten okres, również późniejsze Grand Prix Włoch, był bardzo frustrujący. Wiedzieliśmy, że mamy dobry samochód, ale nie mamy jak się bronić. A przecież jesteśmy w F1, by wygrywać wyścigi i mistrzostwa - podsumował Goss.
ZOBACZ WIDEO "Lewy" tym razem wszedł z ławki, ładny gol Ribery'ego. Zobacz skrót meczu Mainz - Bayern [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]