Liberty Media w ubiegłym tygodniu wywołało burzę w środowisku motosportu ogłaszając, że od przyszłego sezonu z torów Formuły 1 znikną tzw. grid girls. Amerykanie zostali skrytykowani przez kierowców i kibiców za zakończenie wieloletniej tradycji.
- Myślę, że reakcja była taka jakiej oczekiwaliśmy - powiedział dyrektor generalny F1, Chase Carey, który po raz pierwszy opowiedział szerzej o motywach zmiany stałego elementu cyklu mistrzostw świata.
- Gdyby ta decyzja zależała od mnie, to dziewczyny zostałyby na polach startowych. Nie mam nic przeciwko temu. Jednak ja sam nie ustalam zasad, to decyzja grupy naszych akcjonariuszy oraz fanów i musieliśmy uszanować ich życzenia - wyjaśnił Carey. - Okazało się, że liczba kibiców, która podniosła tę kwestię była znacząca. Nie wiem z czym wiązała się ich krytyka grid girls - uznawano to za formę wyzysku lub działanie niestosowne dla świata w którym dziś żyjemy - dodał.
Władze Formuły 1 zdecydowały, że od sezonu 2018 na polach startowych pojawią się dzieci i młodzież, która jest na wczesnym etapie swojej kariery w sportach motorowych. Liberty Media chce w ten sposób inspirować najlepszych do tego, aby ci kontynuowali swój rozwój marząc o występach w Formule 1.
Jednocześnie Carey obiecał, że kibice nie muszą się martwić o to, że królową motosportu przestaną otaczać piękne kobiety. Amerykanin zapewnił bowiem, że sport utrzyma swój "blask".
- Będziemy kontynuować tradycję zgodnie z którą piękne kobiety towarzyszą wyścigom Formuły 1. To część tego sportu oraz to co sprawia, że jest on wyjątkowy. Dodaje mu blasku i tajemniczości. Potrzebowaliśmy jednak ewolucji. Nie możemy być uparci, bo świat się zmienił i na przestrzeni ostatniej dekady stał się bardziej wrażliwy na pewne kwestie - dodał Carey.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica trzecim kierowcą Williamsa. "Pukał do drzwi F1, teraz do nich wali"