Ryzyko Williamsa może się opłacić. Robert Kubica kluczowym elementem układanki

Materiały prasowe / Williams F1 Team / Kierowcy Williamsa: Stroll, Sirotkin oraz Kubica
Materiały prasowe / Williams F1 Team / Kierowcy Williamsa: Stroll, Sirotkin oraz Kubica

Williams nie jest w stanie uciec od tematu pay-driverów, po tym jak zakontraktował Lance'a Strolla i Siergieja Sirotkina. Brytyjczycy bronią jednak swojej decyzji. Ryzyko podjęte przez zespół może się jednak opłacić. Sporo zależy od Roberta Kubicy.

Prezentację nowego modelu FW41 zaplanowano z rozmachem. Wynajęto jeden z budynków w Londynie, zaproszono gości i sponsorów. Tyle, że zabrakło najważniejszego - samochodu. Williams zaprezentował jedynie grafiki tegorocznego pojazdu.

Z jednej strony taki ruch Brytyjczyków to próba ukrycia przed konkurencją detali swojego pojazdu. Tej zimy ekipa z Grove wprowadziła radykalne zmiany w swojej konstrukcji, co ma pozytywnie wpłynąć na wyniki Williamsa. Rywale z pewnością przeanalizowaliby każde zdjęcie FW41, jakie ujrzałoby światło dzienne po imprezie w stolicy Wielkiej Brytanii. Z drugiej strony, brak "prawdziwego" samochodu na prezentacji potwierdza doniesienia z ostatnich tygodni. Williams jako ostatni zespół przeszedł testy zderzeniowe i miał opóźnienia w konstrukcji pojazdu.

Istotną zmianą dla Williamsa jest też skład kierowców. Jeszcze w 2014 roku dysponował on dwoma zawodnikami, którzy mieli na swoim koncie ponad 300 występów w Formule 1. Nową kampanię Brytyjczycy rozpoczną z ekipą, która ma na swoim koncie ledwie 20 wyścigów. Gorsze pod tym względem jest tylko Toro Rosso, bo Pierre Gasly i Brendon Hartley uzbierali dziewięć Grand Prix.

Starty Strolla i Sirotkina powiązane są z finansami. Przed rokiem ojciec Kanadyjczyka wpłacił do budżetu Williamsa ponad 30 mln euro. W tym roku będzie to mniejsza kwota, ale za to sponsorzy Rosjanina dorzucili kwotę powyżej 15 mln euro.
Przedstawiciele Williamsa mają jednak dość mówienia o Strollu i Sirotkinie jedynie w kontekście "pay-driverów".

- Być może widzieliście to zimą, ale Lance zyskał najwięcej pozycji na pierwszych okrążeniach wśród wszystkich kierowców w stawce. To nie jest jakaś kluczowa statystyka, ale bardzo ważna. Bo to chce kierowca zrobić w wyścigu, to zyskać jak najwięcej po starcie. Być agresywnym, ale przy tym nie wyrzucić nikogo z toru i nie rozbić samochodu. Lance jest mocny w tej kwestii i myślę, że kolejny sezon może być dla niego jeszcze bardziej udany - stwierdził w czwartek w Londynie Paddy Lowe, dyrektor techniczny Williamsa.

ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica wraca do F1. "W Polsce treningi mogą mieć więcej widzów, niż wyścigi"

Warto jednak dokonać analizy takiej sytuacji. Stroll w zeszłym roku prezentował się fatalnie w kwalifikacjach. Zwykle był wolniejszy o 0,7 s. od Felipe Massy. Trudno też mówić o postępach w jeździe Kanadyjczyka pod tym względem, bo na pięć ostatnich sesji kwalifikacyjnych w 2017 roku, był gorszy od Massy w czterech z nich.

Williams, choć jest jedną z historycznych ekip w F1 i zyskuje dzięki temu dodatkowe bonusy finansowe, ma znacznie mniejszy budżet od potężniejszych rywali. Biorąc pod uwagę, że koszty budowy samochodu są niemal jednakowe dla wszystkich, szefowie brytyjskiej ekipy niejednokrotnie muszą zadawać sobie trudne pytania. Czy zakontraktować lepszego kierowcę, któremu należy zapłacić większą pensję? Czy postawić na kogoś bez doświadczenia, ale za to z budżetem, co pozwoli poprawić samochód?

- Nie podejmujemy takich decyzji szybko. Jeśli mielibyśmy jakieś wątpliwości odnośnie naszego duetu, to na pewno nie postawilibyśmy na nich. Jako zespół, wszyscy pracownicy Williamsa wiedzą, że kluczowa jest dla nas klasyfikacja konstruktorów i mistrzostwo - stwierdziła w Londynie Claire Williams, zastępczyni szefa zespołu.

Gdy w 2014 roku Williams rozpoczynał współpracę w zakresie silników z Mercedesem, Felipe Massa i Valtteri Bottas zapewnili zespołowi z Grove trzecie miejsce w klasyfikacji konstruktorów. To był największy sukces Brytyjczyków w ostatnich latach. Niepokoić mogą za to punkty, jakie team zdobywał w kolejnych sezonach. Widać tu wyraźną tendencję spadkową (320, 257, 138 i 83).

Nadzieją dla Williamsa może być Robert Kubica. Polak, który słynie z ogromnego talentu do rozwijania samochodu, może w odpowiedni sposób wykorzystać środki, które do budżetu brytyjskiej ekipy wnieśli Stroll i Sirotkin. Wtedy może się okazać, że hazard, który uprawiali tej zimy Brytyjczycy, okazał się słuszną decyzją.

Źródło artykułu: