Zimą Robert Kubica stoczył pojedynek o miejsce w Williamsie z Siergiejem Sirotkinem. Zwycięsko z niego wyszedł Rosjanin i to on będzie etatowym kierowcą brytyjskiej ekipy w nadchodzącym sezonie. Polakowi pozostała rola testera. 33-latek nie ukrywa jednak, że rywalizacja była niezwykle zacięta. - Może przegrałem na foto finiszu. Czasem bywa tak, że kolarz mija metę i myśli, że wygrał, a na monitorach okazuje się, że nie wygrał - w ten sposób Kubica opisał sytuację w rozmowie z "Eleven Sports 1".
Kubica nie chciał jednak zdradzić jak wiele zabrakło mu, aby to on cieszył się z regularnej jazdy w tym roku. - Nie mnie to oceniać. Mam swoje zdanie na ten temat. Jestem człowiekiem, który potrafi chłodno oceniać sytuację. Dla mediów dobre było, że Robert Kubica był przez zimę, bo każdy mógł dorzucić swoje trzy grosze. Później to ludzie muszą zadecydować czy wierzą w Świętego Mikołaja. Niekoniecznie musiało czegoś zabraknąć. Może to nie był ten moment. Może tak miało się to potoczyć - dodał krakowianin.
Polski kierowca nadal wierzy jednak w osiągnięcie celu, jakim jest powrót do roli etatowego kierowcy. - W moim życiu nigdy nie było z górki, szczególnie jeśli chodzi o F1. Osiągnięcie celu jest bliżej niż dalej. Wytworzył się pozytywny trend w ostatnich miesiącach, choć nie było happy endu, o którym wszyscy marzyli. Myślę, że jest więcej pozytywnych rzeczy niż negatywnych. Moja praca, na której będę się koncentrować przez najbliższe miesiące, to szansa, by przedłużyć ten pozytywny trend i zwiększyć moje szanse - stwierdził 33-latek.
Kontrakt Kubicy gwarantuje występy w trzech sesjach treningowych w tym roku. Polaka zobaczymy podczas piątkowych zmagań w Hiszpanii, Austrii i Abu Zabi. Część ekspertów zaczęła wydawać opinie, że to bardzo mało okazji do jazdy. 33-latek nie zgadza się z takimi opiniami.
- W piątki i tak jeździ się mało. Bardziej liczą się testy. Przed sezonem, w trakcie i wszystko zależy od tego jak rozwiąże się sytuacja. Sądzę, że będę więcej siedział w samochodzie na testach niż podczas piątkowych treningów. Tam się najwięcej kilometrów robi. W mojej sytuacji i zespołu, to właśnie testy są miejscem, gdzie będę w stanie przekazać więcej informacji. Z tego się cieszę - zdradził kierowca rezerwowy Williamsa.
Brytyjski zespół wiąże spora nadzieje z nowym sezonem, po tym jak w modelu FW41 zdecydował się na kilka rewolucyjnych rozwiązań. Sam Kubica zdradził, że miał już swój wkład w budowę nowego samochodu Williamsa.
- Sądzę, że jest jedna rzecz, na którą wpadłem, gdy jeździłem symulatorem Williamsa we wrześniu ubiegłego roku. Ona sporo zmieniłaby już w zeszłorocznym samochodzie. Sytuacja może się jednak zmienić, bo nowy model może być inny. Ważne jest stworzenie sobie szybkiej możliwości zmiany i adaptacji pojazdu do danego kierowcy. Sam nim jestem i wiem, że coś co pasuje jednemu, niekoniecznie ktoś inny musi lubić. Nie wszyscy mamy taką samą charakterystykę. Każdy musi wykorzystywać swoje możliwości, swoje dobre cechy w odpowiedni sposób - ocenił Kubica.
Decyzja Williamsa o zakontraktowaniu Siergieja Sirotkina i Lance'a Strolla na sezon 2018 sprawiła, że Brytyjczycy będą dysponować najmłodszym składem w całej w stawce F1. Kubica może ich wesprzeć swoim doświadczeniem, ale pod jednym warunkiem.
- Nie chcę nikogo uczyć, bo sam się ciągle uczę. Na pewno nie będę nauczycielem i nie będę w stanie im pomóc, jeśli oni nie będą tego chcieli. Służę im pomocą. Myślę, że w niektórych momentach moja rola już została doceniona. W tym roku nie będę zdobywać punktów, walczyć o najlepsze pozycje, ale będę mieć możliwości do takiej własnej satysfakcji. Jeśli dostaję pozytywne komentarze po moich wskazówkach i widzę postęp w pracy nad samochodem, to jest to powód do zadowolenia - zakończył kierowca z Polski.
ZOBACZ WIDEO Spektakl jak marzenie - osiem bramek w meczu Real Betis - Real Madryt [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]