W poniedziałek na torze w Barcelonie za kierownicą modelu FW41 usiedli Lance Stroll oraz Siergiej Sirotkin. Jako pierwszy z kierowców Williamsa z warunkami zapoznał się Kanadyjczyk. 18-latek miał do dyspozycji poranną sesję testową. Wykręcił czas na poziomie 1:22.452.
- To był dobry dzień. Rozpoczęliśmy testy dość ostrożnie, bo choć w niedzielę mieliśmy dzień filmowy, to nadal było sporo części do monitorowania. Tak naprawdę Lance zaczął regularne przejazdy o godz. 11, więc przed obiadem zdołał pokonać dłuższy dystans. Dało to 46 okrążeń - stwierdził po zakończeniu jazd Paddy Lowe, dyrektor techniczny brytyjskiej ekipy.
Brytyjczyk podkreśli, że w trakcie porannych przejazdów Stroll nie wykorzystywał w pełni potencjału nowego samochodu. - Nie jechaliśmy na limicie. Bardziej chodziło o kontrolę systemów, sprawdzenie samochodu. I z tego jesteśmy zadowoleni - dodał.
Znacznie gorzej od Kanadyjczyka zaprezentował się Stroll. Młody Rosjanin został sklasyfikowany na ostatnim miejscu. Jego czas (1:44.148) był o niemal 24 s. gorszy od najszybszego Daniela Ricciardo. - Siergiej przejął samochód po przerwie obiadowej. Wykonaliśmy wtedy wiele testów aerodynamicznych. Gdy miał rozpocząć swoje przejazdy, to warunki na torze stały się fatalne. Temperatura spadła, nie mogliśmy odpowiednio zagrzać opon i nie byliśmy sami z tym problemem. Bez względu jak mocno Siergiej naciskał, to ogumienie traciło przyczepność - bronił Rosjanina Lowe.
Dyrektor techniczny Williamsa starał się jednak znaleźć pozytywne strony z popołudniowej sesji testowej Sirotkina. - Dla Siergieja to był frustrujący dzień, ale ogólnie rzecz biorąc, popisaliśmy się sporą niezawodnością. Pokonaliśmy 74 okrążenia i nie mieliśmy problemów. Zebraliśmy wiele danych do przeanalizowania, nad czym będziemy pracować przez resztę tygodnia - zakończył.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica wraca do F1. "W Polsce treningi mogą mieć więcej widzów, niż wyścigi"