Rusza sezon F1: kto dogoni Mercedesa? Williams kandydatem na rozczarowanie roku

Getty Images / Na zdjęciu: Lewis Hamilton w bolidzie Mercedesa
Getty Images / Na zdjęciu: Lewis Hamilton w bolidzie Mercedesa

Czas odkryć karty. W Australii poznamy prawdziwy układ sił na początku 69. sezonu Formuły 1. Sezonu wyjątkowego, dzięki powrotowi Roberta Kubicy. Niestety Williams, którego jest kierowcą rezerwowym, to poważny kandydat na największe rozczarowanie.

- Mam nadzieję, że moi rywale będą w formie, bo kiedy na końcu zdobędę mistrzostwo, to będzie ich bardziej bolało - mówi pewny siebie obrońca tytułu Lewis Hamilton. Brytyjczyk jest zdeterminowany, aby sięgnąć po piąte mistrzostwo świata i wyrównać osiągnięcie legendarnego Argentyńczyka Manuela Fangio. Hamilton ma prawo do tak odważnych opinii, ponieważ wygląda na to, że Mercedes znów zbudował najszybszy samochód.

Byki gonią Srebrne Strzały

Co roku o tej porze szefowie Mercedesa powtarzają, że walka o tytuł zapowiada się pasjonująco. Jak co roku, kibice chcą wierzyć w taki scenariusz a kończy się standardowo - od czterech lat niemiecki zespół zgarnia tytuł za tytułem na długo przed ostatnim wyścigiem. W ubiegłym sezonie czoła "Srebrnym Strzałom" próbowało stawić Ferrari, ale możliwości starczyło do połowy roku. Po przerwie wakacyjnej Mercedes odjechał włoskiemu teamowi. Jak będzie w sezonie 2018?

Przedsezonowe testy w Barcelonie oraz padokowy głuchy telefon sugerują, że Mercedes znów jest głównym faworytem. Blisko ponownie powinno być Ferrari, ale na największego rywala wyrasta Red Bull. O ile Ferrari na Circuit de Catalunya uzyskało najlepszy czas to symulacje wyścigów nie wyglądały już tak dobrze. Mercedes demonstrował lepsze tempo podczas dłuższych przejazdów, a jak mówił Hamilton "nawet nie jeździliśmy z małą ilością paliwa". Jednocześnie zwraca uwagę na Red Bulla. - W Barcelonie wyglądali najlepiej, poza tym w zanadrzu ponoć mają poprawki, które jeszcze ich przyspieszą. Jednak ja ufam mojemu zespołowi - podkreśla Brytyjczyk.

Harmonogram sezonu 2018:

Grand PrixData
1. GP Australii 25 marca
2. GP Bahrajnu 8 kwietnia
3. GP Chin 15 kwietnia
4. GP Azerbejdżanu 29 kwietnia
5. GP Hiszpanii 13 maja
6. GP Monako 27 maja
7. GP Kanady 10 czerwca
8. GP Francji 24 czerwca
9. GP Austrii 1 lipca
10. GP Wlk. Brytanii 8 lipca
11. GP Niemiec 22 lipca
12. GP Węgier 29 lipca
13. GP Belgii 26 sierpnia
14. GP Włoch 2 września
15. GP Singapuru 16 września
16. GP Rosji 30 września
17. GP Japonii 7 października
18. GP USA 21 października
19. GP Meksyku 28 października
20. GP Brazylii 11 listopada
21. GP Abu Zabi 25 listopada

Siłą Red Bulla jest również skład kierowców, najmocniejszy w całej stawce. W Mercedesie i Ferrari jest jasny podział. Liderami są Hamilton i Sebastian Vettel. Ich partnerzy, Valtteri Bottas (Mercedes) oraz Kimi Raikkonen (Ferrari) mają zdobywać punkty, ale jednocześnie nie wchodzić w drogę gwiazdom. Z kolei w Red Bullu są dwaj wygłodniali sukcesów kierowcy, napędzający się wzajemnie. Daniel Ricciardo otwarcie zapowiada, że jest gotowy zostać mistrzem, a "nowy produkt Red Bulla", jak sam o sobie mówi Max Verstappen to obecnie największy talent w F1. Jeśli atmosfera w garażu się nie zmieni, to za kierownicą konkurencyjnej maszyny mogą rzucić wyzwanie Hamiltonowi.

Nawet Kubica może nie pomóc Williamsowi

Większość najnowszych konstrukcji zespołów są ewolucją poprzednich samochodów. Dzięki temu podczas testów można było odnieść wrażenie, że ekipy zrobiły krok do przodu. Wyjątkiem jest Williams. Team z Grove całkowicie zmienił filozofię przy projektowaniu tegorocznego auta. Model FW41 to rewolucja. Williams stał się zakładnikiem swojej legendy. Zespół, który dominował w latach 90. ma obowiązek walczyć o powrót do czołówki. Brytyjczycy pod wodzą nowego szefa technicznego Paddy'ego Lowe'a musieli zaryzykować. Niestety wnioski po po testach w Barcelonie nie są pozytywne.

- Jeśli mam być szczera, to oczekiwaliśmy ciut więcej po testach - przyznaje Claire Williams, zastępczyni szefa zespołu, swojego ojca Franka Williamsa. - Mamy powody do niepokoju, bo nie jest tajemnicą, że wszystkie ekipy w tym roku wyglądają bardzo dobrze. Musimy zachować spokój - dodaje Lance Stroll, kierowca wyścigowy.

Nowy samochód Williamsa jest bardzo trudny w prowadzeniu. Największym problemem jest niestabilność auta w zakrętach. Testy wyraźnie pokazały też, że wyzwanie stanowi wykorzystanie nowej, hipermiękkiej mieszanki opon Pirelli. FW41 ma bardzo mały zakres optymalnej pracy ogumienia, co może się odbić szczególnie w kwalifikacjach. Jeśli dodamy do tego najmłodszy skład kierowców wśród wszystkich ekip to przyszłość Williamsa w sezonie 2018 rysuje się nieciekawie. Stroll i Siergiej Sirotkin mają łącznie 41 lat, czyli tyle ile Michael Schumacher w 2010 roku, kiedy ogłosił powrót do F1.

Atutem brytyjskiego teamu jest posiadanie Roberta Kubicy, który w tym sezonie co prawda siedzi na ławce rezerwowych, ale jednocześnie pełni funkcję kierowcy rozwojowego. Polak pracuje z inżynierami, aby jak najlepiej wykorzystać potencjał samochodu. Na ile to jednak wystarczy i czy niedoświadczeni kierowcy będą potrafili wykorzystać pracę Kubicy? Wszystko niestety wskazuje na to, że w sezonie 2018 Williamsa częściej będziemy oglądać pod koniec stawki.

Grupa pościgowa

Za plecami Mercedesa, Red Bulla i Ferrari powinna rozegrać się arcyciekawa rywalizacja o czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Wielkie firmy takie, jak McLaren i Renault emanują potrzebą poprawy. Po bezbarwnych kilku ostatnich latach mają dużo do udowodnienia. Brytyjczycy zmienili silniki Hondy na jednostki Renault, szef Eric Boullier bagatelizuje techniczne problemy z testów i zapewnia, że z Fernando Alonso w roli lidera są gotowi zaatakować czołówkę. Bardziej wiarygodny pod tym względem wydaje się fabryczny zespół Renault, o którym nawet szef Mercedesa mówił, że zrobili największe postępy.

Nie wolno też zapominać o Force India. Konsekwentnie od lat budowany prywatny zespół należący do ekscentrycznego właściciela Vijaya Mallyi udowadnia, że w F1 za stosunkowo niewielkie pieniądze można zrobić dobry wynik. Czwarte miejsce z poprzedniego roku nie było przypadkiem. W tym, celem jest obrona pozycji. Mając w składzie tak ambitnych kierowców, jak Esteban Ocon i Sergio Perez, których zażarta rywalizacja była języczkiem uwagi w ubiegłym sezonie, jest to możliwe.

O ile Williams jest kandydatem do największego rozczarowania, na plus może zaskoczyć Haas. Tempo zaprezentowane przez kierowców amerykańskiego zespołu w Barcelonie robiło wrażenie nawet na Hamiltonie. Z roku na rok Haas spisuje się coraz lepiej, a ściślejsza technologiczna współpraca z Ferrari powinna pomóc w zaatakowaniu czwartej pozycji wśród zespołów F1.

Wątpliwości zostaną rozwiane w Australii. Uliczny tor w Melbourne zainauguruje zmagania najlepszych kierowców świata i pokaże prawdziwą wartość przedsezonowych zapowiedzi. Czas powiedzieć "sprawdzam"!

ZOBACZ WIDEO Mikołaj Sokół: Robert daje z siebie maksimum. Pracy na pewno mu nie zabraknie

Komentarze (3)
avatar
Lewa Renka Kupicy
22.03.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Obecnie nie ma nawet co rokować, jak będzie wyglądać sezon. Pamiętamy doskonale sezon, gdzie dzięki podwójnemu dyfuzorowi pokazał się Brawn GP - zespół z małym budżetem, z bolidem pozostawionym Czytaj całość
Ryszard Kurant
22.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz