W lutym i marcu Robert Kubica odbył dwie sesje testowe na torze Motorland Aragon z zespołem Manor Racing, który rywalizuje w WEC. Polak, jeszcze podczas próbnych jazd Formuły 1 w Barcelonie, podkreślał, że na poważnie bierze opcję dodatkowych startów w wyścigach długodystansowych.
- Testy poszły w miarę dobrze, ale problemem jest czas. Będę go mieć bardzo mało, dlatego zdecydowałem, że nie będę startować w WEC. Skupiam się na mojej roli w Williamsie - powiedział polski kierowca podczas konferencji prasowej Grupy Lotos, do której doszło w czwartek w Warszawie.
Polak poświęca teraz sporo czasu i energii zespołowi w Grove, w którym pełni funkcję kierowcy testowego i rozwojowego. Zaraz po zakończeniu Grand Prix Australii 33-latek poleciał do Grove, by analizować występ na Albert Park.
W fabryce zespołu w Grove Kubica ma do wykonania szereg zadań w symulatorze. Dlatego też, w porównaniu do etatowych kierowców, później wyleci do Bahrajnu na kolejne Grand Prix. Wszystko po to, aby sprawdzić jak najwięcej ustawień samochodu. Krakowianin szybciej też wróci z Azji niż Siergiej Sirotkin i Lance Stroll, by wykonać kolejną pracę w symulatorze.
Nie jest bowiem tajemnicą, że Williams na starcie nowego sezonu ma spore kłopoty z nowym modelem samochodu. - F1 to skomplikowany sport. Wiem, że to wszystko wygląda na łatwe i proste. To nie moja rola, by mówić o problemach Williamsa. To nie byłoby fair. Każdy zespół ma jakieś kłopoty. Musimy popracować nad pewnymi rzeczami i już podjęliśmy kroki w tej sprawie. Do niektórych rzeczy potrzeba tygodni, do niektórych miesięcy. Nie można oczekiwać, że w ciągu dwóch tygodni nastąpi znaczący skok. Miejmy jednak nadzieję, że w Bahrajnie będzie dużo lepiej - dodał.
ZOBACZ WIDEO Mikołaj Sokół: Robert daje z siebie maksimum. Pracy na pewno mu nie zabraknie