Już po wyścigu o Grand Prix Australii Lance Stroll narzekał, że nie mógł ścigać się samochodem FW41. Kanadyjczyk, choć miał do dyspozycji mocny silnik Mercedesa, nie był w stanie poradzić sobie na dystansie z Charlesem Leclercem. Monakijczyk jest kierowcą Saubera, który w zeszłym roku zamykał stawkę Formuły 1.
- Mieliśmy sporo problemów, które wpływały na tempo wyścigowe i mam nadzieję, że uda nam się znaleźć ich rozwiązanie przed Grand Prix Bahrajnu - mówił wtedy Kanadyjczyk.
Rywalizacja na torze Sakhir pokazała jednak, że Williams nadal walczy z problemami. Jak wskazał Gary Anderson, ekspert "Motorsportu" od spraw technicznych, jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy może być złe zaprojektowanie samochodu. Grand Prix Bahrajnu jest jednym z najgorętszych torów w kalendarzu. Jeśli Williams miał problemy z przegrzewającym się silnikiem w chłodniejszej Australii, to tym bardziej dopadły go one w pustynnym klimacie w miniony weekend.
Zespoły mają świadomość warunków, jakie panują w Bahrajnie, dlatego na wyścig na torze Sakhir przygotowują zmodyfikowaną wersję swoich samochodów. Tak też było w przypadku Williamsa, ale Anderson wskazuje, że Brytyjczycy błąd popełnili już zimą przy projektowaniu modelu FW41.
- Odpowiednie chłodzenie jest jednym z pierwszych wymagań, jakie trzeba stawiać przy koncepcji samochodu Formuły 1. Jeśli nie jesteś uczciwy sam ze sobą na wczesnych etapach projektowania, to będziesz musiał cierpieć później. O wiele łatwiej jest poradzić sobie z nadmiernym chłodzeniem i zmniejszyć strefy za to odpowiedzialne w pojeździe, niż zrobić coś odwrotnego, gdy karoseria i cały pakiet są już "opakowane" - stwierdził Anderson, który w przeszłości pracował m. in. dla zespołu Jordana.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica: To czas w moim życiu, w którym jestem szczęśliwy
Skąd problemy Brytyjczyków? - Williams odczuwa konsekwencje tego, że projektował swój samochód bardziej pod kątem zimnego dnia na Silverstone, niż gorącego w Bahrajnie - dodał Anderson.
Przy projektowaniu samochodu F1 bardzo ważne jest też, aby uzyskać efekt jednolitego przepływu powietrza. Tak, aby w każdym fragmencie pojazdu był on na równym poziomie. Wszystko po to, aby nie doszło do przepływu wstecznego. Zdaniem Andersona, Williams ma problem w tym względzie. O ile w przedniej części wszystko pracuje jak należy, o tyle gorsze chłodzenie pojawia się w okolicach skrzyni biegów.
- To powietrze cieplejsze i zimniejsze miesza się wewnątrz i negatywnie wpływa na ogólny poziom chłodzenia silnika, co przekłada się na niespójną wydajność samochodu - wskazał ekspert "Motorsportu".
O zmianach w układzie chłodzenia w modelu FW41 w miniony weekend mówił też Paddy Lowe. Dyrektor techniczny Williamsa zdradził jednak, że zespół już wcześniej planował skorzystanie z nieco innej konfiguracji samochodu w Bahrajnie i problemy w Australii nie miały wpływu na decyzję Brytyjczyków.
- Na tym torze potrzebujemy większego chłodzenia, stąd mamy nieco inną konfigurację samochodu. Kroki, które podjęliśmy przed wylotem do Bahrajnu, nie były konieczne w Australii. Należy też pamiętać, że osiągamy maksymalny poziom chłodzenia w jednym pojeździe, ale w drugim nie musi to być konieczne. Kierowcy mają różne style jazdy i tendencję do jazdy w różnych warunkach, różnych temperaturach - powiedział Lowe.
Dobrą wiadomością dla Williamsa jest to, że kolejny wyścig o Grand Prix Chin będzie odbywać się w chłodniejszych warunkach. To powinno pozytywnie wpłynąć na tempo kierowców ekipy z Grove. Większe zmiany w pojeździe planowane są jednak dopiero na wyścig o Grand Prix Hiszpanii na torze Catalunya. Tam za kierownicą modelu FW41 podczas pierwszej sesji treningowej zobaczymy Roberta Kubicę i to Polakowi przyjdzie ocenić zakres zmiany w brytyjskim samochodzie.
- Odpowiednie chłodzenie jest jednym z pierwszych wymagań..." a oni konstruowali na mróz i nie do przewidzenia aura w Austr Czytaj całość
Niech wsadzą doświadczonego kierowcę na 1-2 wyścigi to się okaże jakim samochodem rzeczywiście dysponują.