Kimi Raikkonen rozpoczął doskonale ostatnią część sesji kwalifikacyjnej na torze w Szanghaju, notując najlepszy czas spośród wszystkich kierowców w pierwszej serii mierzonych okrążeń.
W ostatnim przejeździe Fin pobił rekordy 1 i 2 sektora i mimo nieznacznie wolniejszego przejazdu w trzecim, poprawił swój dotychczasowy czas. Sebastian Vettel w tym samym czasie pobił rekord ostatniego sektora, co pozwoliło mu wyprzedzić zespołowego partnera o niecałą 0,1 sekundy.
- Tak naprawdę w ostatnim sekcji nie wydarzyło się nic takiego - tłumaczył swoją porażkę Raikkonen. - Straciłem tam trochę czasu, ale to nie było tak, że popełniłem gdzieś poważniejszy błąd.
Najstarszy kierowca w Formule 1 zapowiada jednak, że w niedzielę będzie chciał zrewanżować się za sobotnią porażkę z kolegą z zespołu, która w rzeczywistości może nie mieć znaczenia po wyścigu. - Było między nami naprawdę blisko, tak blisko, że łatwo było coś zmienić. Dla mnie nie wyszło idealnie. Najważniejsza jest niedziela. Zobaczymy co tam się wydarzy - dodał nieszczególnie rozmowny Fin.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica wraca do F1. "W Polsce treningi mogą mieć więcej widzów, niż wyścigi"
Tymczasem w niedzielę Ferrari może nie mieć wcale łatwiej roboty jak przyznaje zdobywca pole position, Sebastian Vettel. Według Niemca jest duża szansa, że różnice między zespołami znikną w warunkach wyścigowych.
- To, że wygraliśmy z taką przewagą jest dla mnie spory zaskoczeniem - powiedział Vettel. - Nie zdziwię się jednak, jeśli w niedzielę zniknie ona kompletnie i zobaczymy zacięty wyścig. Naturalnie nie mam nic przeciwko, aby się dalej utrzymała, ale myślę, że będzie to Grand Prix, które rozegra się między trzema zespołami - podsumował.