Pojawienie się Maxa Verstappena w Formule 1 wywołało sporo kontrowersji, bo Holender otrzymał szansę debiutu w królowej motorsportu jeszcze jako nastolatek. Najpierw bronił barw Toro Rosso, a eksplozja jego talentu sprawiła, że szybko został awansowany do ekipy Red Bull Racing.
Verstappen już w swoim debiucie w ekipie z Milton Keynes odniósł pierwsze zwycięstwo w karierze. Miało to miejsce w Grand Prix Hiszpanii w sezonie 2016. - Gdy oglądałem ten wyścig w domu, byłem pod ogromnym wrażeniem. W moim życiu było ledwie kilka takich momentów, gdy patrzyłem na innego kierowcę, na to jak jeździ i pomyślałem sobie "wow" - przyznał Robert Kubica.
Kubica w 2016 roku znajdował się w innej sytuacji niż obecnie. Wtedy nie planował powrotu do F1. Był przekonany, że wskutek obrażeń odniesionych w wypadku na trasie rajdu samochodowego, nie otrzyma już szansy poprowadzenia samochodu wyścigowego.
- Jako kierowcy nie mogą cię ruszać takie rzeczy, że ktoś inny jest dobry, że jeździ świetnie. W tamtym czasie moja sytuacja była jednak inna. Nie jeździłem przez długi okres, stąd ten wyczyn Maxa mnie poruszył - dodał 33-latek.
Kierowca rezerwowy Williamsa rozumie krytykę, jaka spadła ostatnio na Verstappena. Polak nie ukrywa jednak, że obecnie debiutantom w F1 jest znacznie trudniej niż przed laty. Nie ma już tylu dni testowych, więc młodzi kierowcy nie mają zbyt wielu okazji, by przystosować się do pojazdu F1.
- Teraz młodym kierowcom jest o wiele trudniej. Gdy zaczynałem starty w F1 w roku 2006, to testy odbywaliśmy co tydzień. Zdobywanie doświadczenia przychodziło łatwiej i szybciej - ocenił Kubica, zdaniem którego w dawnych czasach w ciągu jednego sezonu zbierało się takie doświadczenie, na jakie teraz potrzeba trzech lat w F1.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica: Należy podziękować Williamsowi