Gdy pod koniec ubiegłego roku Robert Kubica szukał opcji, by wrócić do padoku Formuły 1, przegrał rywalizację z dwoma znacznie młodszymi kierowcami. Najpierw Renault postanowiło zrezygnować z Polaka na rzecz Carlosa Sainza. Następnie na horyzoncie pojawił się Williams, ale ostatecznie i on postawił na znacznie młodszego Siergieja Sirotkina.
Gdy szefowie teamów z Enstone oraz Grove tłumaczyli swoją decyzję, argument wieku był jednym z kluczowych. Francuzi podkreślali, że szukali kierowcy na lata. Kogoś, kto będzie się rozwijać wspólnie z zespołem, by w sezonach 2019-2020 powalczyć o tytuł mistrzowski.
Podobnie było z Brytyjczykami z Williamsa, którzy byli zachwyceni Rosjaninem. Sirotkin miał w ledwie kilka minut zademonstrować zespołowi swój potencjał, zaimponować wiedzą i zrozumieniem podczas testów w Abu Zabi.
- Dla Siergieja ten rok będzie rokiem nauki, zwłaszcza na torach, po których nigdy wcześniej nie jeździł. Widzimy w nim wschodzącą gwiazdę i mamy nadzieję na wieloletnią współpracę, która przyniesie sukces - mówił pod koniec stycznie Paddy Lowe, dyrektor techniczny Williamsa.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica: Należy podziękować Williamsowi
- Wierzymy w Siergieja i podpisaliśmy z nim wieloletnią umowę. Nigdy jednak nie rozmawiamy o szczegółach kontraktów naszych kierowców. Jedyne co mogę powiedzieć, to że umowa jest na wiele lat, więc spodziewajcie się, że będziecie dłużej oglądać Siergieja w kombinezonie Williamsa - dodawał Mike O'Driscoll, dyrektor generalny Williamsa.
Kiepskie wejście w sezon
Od stycznia minęło już trochę czasu. W F1 rozegrano trzy wyścigi i do tej pory na koncie Sirotkina, podobnie jak całego zespołu, nie ma ani jednego punktu. Rosjanin miał przebłyski, za jaki należy uznać dziesiąty wynik w ostatnim treningu przed wyścigiem o Grand Prix Chin, ale nie dało to większych efektów.
W Williamsie mają świadomość, że nie ma jeszcze powodów do paniki. Zespół nigdy nie bał się stawiać na młode talenty i wie, że tacy kierowcy potrzebują czasu. Zaznajomienie się z nowymi realiami, ogromną presją nie jest łatwe. Dodatkowo, zespół utrudnił życie Sirotkinowi tworząc niezbyt konkurencyjny model FW41.
- Wiemy, co zrobić, jak naprawić kilka rzeczy, by sprawić, że samochód znów będzie działać jak należy - zapewniał ostatnio młody kierowca.
Debiutanci w historii Williamsa
Wraz z kolejnymi wyścigami, presja na Sirotkinie będzie jednak rosnąć. 22-latek z Moskwy jest świadom faktu, że samochód Williamsa nie jest konkurencyjny i nie daje gwarancji walki o punkty. Wie jednak też w jakich okolicznościach trafił do królowej motorsportu.
Gdyby nie wsparcie sponsorów i zasilenie Williamsa sporą porcją gotówki, najpewniej nadal nie oglądalibyśmy Rosjanina w F1. Sirotkin zepsuł też marzenie Kubicy o powrocie do regularnych startów, co nie ułatwia mu zadania. Jednak już po przedsezonowych testach w Barcelonie, w których Polak był od niego szybszy, pojawiły się pierwsze oznaki krytyki. Niektórzy dziennikarze sugerowali, że "najlepszy kierowca Williamsa siedzi na ławce rezerwowych".
22-latek na razie może jednak spać spokojnie. Lance Stroll, który przed rokiem w podobnych okolicznościach trafił do Williamsa, zapunktował dopiero w swoim siódmym wyścigu. Należy mieć jednak na uwadze, że zeszłoroczny model FW40 był bardziej udaną konstrukcją, więc teoretycznie Kanadyjczykowi było łatwiej o walkę o czołowe lokaty.
Sirotkin i Stroll nie powinni analizować statystyk innych debiutantów w barwach Williamsa. Nico Rosberg, który pojawił się w ekipie w Grove w sezonie 2006, punktował już w swoim debiutanckim Grand Prix. Jenson Button, gdy zaczynał przygodę z królową motorsportu w roku 2000, potrzebował ledwie dwóch wyścigów na zgarnięcie punktów.
Sirotkin niczym Bottas
Wyznacznikiem dla Sirotkina może być Valtteri Bottas. Jemu przyszło debiutować w F1 w okresie, gdy Williams notował jeden z gorszych sezonów w swojej historii. W efekcie w sezonie 2013 Brytyjczycy sklasyfikowani zostali na dziewiątej pozycji z ledwie 5 punktami na koncie.
Zespół, będąc świadomym wielu problemów z ówczesnym modelem FW35, nie miał zastrzeżeń do formy i wyników debiutującego Fina. Dość powiedzieć, że Bottas punkty zdobył dopiero w przedostatnim wyścigu sezonu. W Stanach Zjednoczonych dojechał do mety na ósmej pozycji.
Nikt wtedy jednak nie myślał o zwolnieniu Fina z kontraktu. Gdy Williams sięgnął po konkurencyjne silniki Mercedesa i wrócił do czołówki, Bottas odpłacił się zdobyciem punktów już na inaugurację sezonu 2014. Rywalizację w Australii zakończył wtedy na wysokiej, piątej pozycji. Kampanię ukończył sklasyfikowany na czwartym miejscu z 186 punktami na koncie. Mimo niewielkiego doświadczenia, był wtedy lepszy od zespołowego partnera - Felipe Massy.
Jaka przyszłość przed Sirotkinem?
Na ten moment nie wiadomo, czy podobnie będzie w przypadku Sirotkina. O ile zimą szefowie Williamsa mówili o wieloletniej współpracy, teraz zdają się wycofywać z tych słów. Claire Williams stwierdziła ostatnio, że dopóki kierowca dobrze wykonuje swoją pracę, może być spokojny o swoją przyszłość.
- Siergiej to debiutant i potrzebuje czasu. Rozmawianie o jego dalszych losach byłoby teraz przedwczesne - stwierdziła zastępczyni szefa zespołu z Grove.
Pytanie, czy w Grove są już świadomi błędu jaki popełnili zimą. Być może Sirotkin to utalentowany kierowca, ale został przez własny zespół rzucony na głęboką wodę. I to przedwcześnie. Gdyby Williams miał w swoich szeregach chociaż jednego doświadczonego kierowcę, to byłoby mu łatwiej eliminować błędy w konstrukcji FW41 i pracować nad rozwojem samochodu. Tak jak to miało miejsce w 2014 roku, gdy w Williamsie oglądaliśmy mieszankę doświadczenia (Massa) z młodością (Bottas).
Być może ludzie odpowiedzialni za wyniki w Williamsie mają już świadomość, że postawienie w kolejnym sezonie na dwóch niedoświadczonych kierowców nie będzie dobrą opcją. To mogłoby tłumaczyć ostatnie słowa Claire Williams, w których zabrakło zapewnienia o chęci długofalowej współpracy z Rosjaninem.
Z drugiej strony, należy pamiętać w jakiej sytuacji znalazł się brytyjski zespół. Williams po sezonie 2018 straci swojego głównego sponsora. W związku z fatalnymi wynikami najprawdopodobniej zanotuje spadek w klasyfikacji konstruktorów, a to oznaczać będzie wypłatę mniejszej premii finansowej od F1.
W efekcie zespół ponownie stanie przed dylematem - kierowca na lata z talentem (Sirotkin), czy kierowca na tu i teraz z umiejętnościami (Kubica).