Co roku, 1 maja świat Formuły 1 wspomina Ayrtona Sennę. Brazylijczyk dla wielu jest najlepszym kierowcą w historii królowej motorsportu. Tragiczny wypadek na Imoli sprawił, że kariera Senny zakończyła się przedwcześnie.
- Nie zamierzam obchodzić tej rocznicy jak niektórzy. Mogę odpowiedzieć na pytania na jego temat. Nie ma problemu. Ayrton był wyjątkowym facetem, ale ja po prostu nie widzę tych rzeczy tak jak inni - mówi Prost w wywiadzie udzielonym francuskiej telewizji.
Zażarta walka Prosta z Senną
Aby zrozumieć słowa Francuza, trzeba mieć świadomość jak zażarta była ich rywalizacja w Formule 1. Być może nigdy wcześniej i nigdy później nie byliśmy świadkami takiej bezpardonowej walki. Jeszcze w roku 1988 obaj byli partnerami w McLarenie. Nie trzeba jednak było zbyt wiele, by powstała pierwsza iskra.
Wyścig na torze Estoril. Senna nie zamierza oszczędzać kolegi z zespołu. Na prostej wpycha go w ścianę oddzielającą od alei serwisowej. Tylko jakimś cudem nie dochodzi do wypadku z udziałem Prosta. - Przyznam, że czasem się go bałem. Na torze gotów był zrobić wszystko - stwierdził któregoś dnia Prost.
W tamtym sezonie to Senna został mistrzem świata. Zdobył 90 punktów, podczas gdy Prost miał ich 87. Z pomocą Brazylijczykowi przyszedł jednak ówczesny regulamin. Chociaż kalendarz F1 liczył wtedy szesnaście wyścigów, to do dorobku zaliczano jedenaście najlepszych występów. Tymczasem Senna na inaugurację został zdyskwalifikowany w Grand Prix Brazylii. Prost był bardziej regularny w całym sezonie, ale przepisy zagrały na korzyść jego rywala.
Narastający konflikt
Do zaostrzenia konfliktu między Brazylijczykiem a Francuzem doszło rok później na Imoli. Senna wyprzedził swojego rywala po restarcie wyścigu, który spowodowany był fatalnym wypadkiem Gerharda Bergera. Do zdarzenia doszło w zakręcie Tosa, gdzie kierowcy mieli się nie wyprzedzać. Brazylijczyk podkreślał jednak, że manewr rozpoczął jeszcze przed zakrętem, więc nie złamał przepisów.
Prost był jednak wściekły. Nie podobała mu się interpretacja przepisów na korzyść Senny. Do kolejnych konfliktów dochodziło na Suzuce w roku 1989 i 1990. Wydarzenia z Japonii miały wpływ na losy tytułu mistrzowskiego. Prost doprowadził do kolizji, w wyniku której musiał wycofać się z dalszej jazdy. Z kolei Senna ominął szykanę Casio, ale był w stanie jechać dalej. Chociaż minął linię mety jako pierwszy, to sędziowie po kilkugodzinnych naradach postanowili go zdyskwalifikować. To oznaczało tytuł mistrzowski dla Prosta.
Decyzja FIA uderzyła w Brazylijczyka. Czuł, że losy tytułu mistrzowskiego rozstrzygnęły się przy zielonym stoliku. Nie potrafił zaakceptować kary w postaci 6-miesięcznego zawieszenia. Prost nie pozostawał mu dłużny. Kwestionował zasady etyczne swojego rywala. Podawał pod wątpliwość stan jego zdrowia psychicznego.
Od wroga do przyjaciela
To wszystko zakończyło się w roku 1993, gdy Prost odszedł z F1. W najlepszy możliwy sposób, bo po zdobyciu tytułu mistrzowskiego w barwach Williamsa. Wtedy doszło też do rzeczy niebywałej. Gdy Francuz przestał być dla Senny zagrożeniem, ich relacje poprawiły się. Brazylijczyk był w stanie mówić o nim po imieniu, co wcześniej się nie zdarzało. Przy okazji pobytu w padoku potrafił uścisnąć mu dłoń czy też zamienić parę zdań.
- Nie chowam urazy do Ayrtona. Nie trzymam w pamięci tych gorszych chwil. Pamiętam ostatnie sześć miesięcy jego życia. Wtedy znacznie lepiej go poznałem. Był też zupełnie inną osobą. Zrozumiałem dlaczego wcześniej zachowywał się tak, a nie inaczej. Dlaczego czasem pogrywał ze mną - mówi po latach Prost.
ZOBACZ WIDEO F1: testy Kubicy z Renault. "To był najpiękniejszy moment w moim życiu"
Francuz ma świadomość, że zachowanie Senny względem jego osoby było podyktowane faktem, że stanowił dla niego największe zagrożenie. - Teraz, gdy patrzę na to jakimi byliśmy rywalami, to uznaję to za komplement. Doszedłem do wniosku, że główną motywacją Ayrtona, momentami jego jedyną, było skupienie się na mojej osobie i chęć pokonania mnie. Gdy w 1993 roku byliśmy na podium w Australii, kiedy kończyłem karierę, to był już inną osobą. To pamiątka naszego "związku". Noszę ją w pamięci po dzisiaj - zdradza Prost.
Właśnie w Australii Senna zdecydował się na niebywały gest. Wygrał wyścig, podczas gdy Prost był drugi. Podczas ceremonii zaprosił jednak Francuza na najwyższy stopień podium. Stali na nim jak równy z równym.
Ta ostatnia niedziela
Gdy Prost przestał się ścigać w F1, miał więcej czasu na rozmowy z Senną na temat wydarzeń z królowej motorsportu. Ironia losu polega na tym, że Brazylijczyk chciał dążyć do zwiększenia bezpieczeństwa w F1.
- To było dziwne. Rozmawialiśmy o bezpieczeństwie, o tych wszystkich niebezpiecznych wypadkach jakie miały miejsce. Wiele razy prosił mnie, bym objął przywództwo w GPDA (stowarzyszenie kierowców - dop. aut.), a ja odmawiałem. Mieliśmy bardzo zażyłe i prywatne dyskusje na ten temat - dodaje Francuz.
Prost miał okazję rozmawiać z Senną podczas fatalnego weekendu wyścigowego na Imoli w 1994 roku. Był wtedy obecny na torze, bo komentował F1 dla francuskiej telewizji. Pojawił się nawet w garażach Williamsa. - Specjalne powitanie dla mojego drogiego przyjaciela Alaina, wszyscy za tobą tęsknimy - przekazał wtedy przez radio brazylijski kierowca.
- Ayrton zadzwonił do mnie w sobotę i udało nam się spotkać. Potem w niedzielę widzieliśmy się dwukrotnie. Głównym tematem rozmów było bezpieczeństwo. Był niezadowolony z sytuacji jaka panuje w F1. Podkreślał, że Benetton ma samochód, który jest niezgodny z przepisami. Był niezwykle skoncentrowany na tym fakcie, ale to było dziwne. Bardzo dziwne - kończy Prost.