Wiele wskazuje na to, że od przyszłego roku Formuła 1 będzie organizować dwa wyścigi w Stanach Zjednoczonych. Do toru w Austin dołączą zawody organizowane na ulicach Miami. Rada miasta w przyszłym tygodniu ma zająć się tym tematem, a umowa ws. organizacji Grand Prix Miami miałaby obowiązywać w latach 2019-2028.
Szefowie Liberty Media, właściciela F1, chcą aby pierwszy wyścig na Florydzie odbył się w październiku 2019 roku. Znany jest już układ toru, z którego miałaby korzystać królowa motorsportu. Jest on podobny do tego, z jakiego korzystały wcześniej inne serie wyścigowe, jak chociażby Formuła E, Champ Car czy IMSA.
Nitka wyścigowa wytyczona byłaby wokół takich miejsc jak hala American Airlines Arena, w której na co dzień grają koszykarze Miami Heat. W jej pobliżu znalazłyby się padok oraz aleja serwisowa. Następnie kierowcy podążaliby przez bulwar Biscayne, docierając do portu Boulevard i pokonując umiejscowiony tam most.
W okolicach portu mielibyśmy sekcję zakrętów oraz nawrót, po pokonaniu którego kierowcy wróciliby na most i poruszali się w kierunku linii startu/mety.
ZOBACZ WIDEO Ekspert wróży Kubicy błyskawiczny powrót. "Jego wyniki są niewiarygodne!"
Niektóre elementy planowanego toru przypominają nitkę wyścigową, z której w roku 1983 skorzystała seria IMSA, kiedy to po raz pierwszy zorganizowano wyścig na ulicach Miami. W ostatnich latach miasto gościło Formułę E, ale w roku 2015 jedno okrążenie liczyło ledwie 6,44 km.
Jeśli plany Liberty Media odnośnie wyścigu w Miami powiodą się, po raz pierwszy w kalendarzu mistrzostw świata będziemy mieć wyścig, w którym kierowcy będą przejeżdżać nad wodą. Nie jest to jednak nowy pomysł. Już w latach 80. Bernie Ecclestone chciał zorganizować Grand Prix na Florydzie, z wykorzystaniem mostów w Miami. Idea Brytyjczyka nigdy nie została jednak zrealizowana.
Biorąc pod uwagę długie proste oraz strefy ostrego hamowania, tor uliczny w Miami powinien przypominać ten, który stworzono w Baku. Dlatego też w padoku F1 nie brakuje sugestii, że dodatkowy wyścig w Stanach Zjednoczonych zastąpi w kalendarzu właśnie Grand Prix Azerbejdżanu.