O tym, że Robert Kubica weźmie udział w pierwszej sesji treningowej przed wyścigiem o Grand Prix Hiszpanii fani królowej motorsportu wiedzieli od dawna. Williams ogłosił to zimą, gdy informował o podpisaniu kontraktu z Polakiem i powierzeniu mu roli kierowcy rezerwowego.
Obecność Kubicy w padoku F1, z którego wypadł po fatalnym wypadku w 2011 roku, ciągle jednak budzi ogromne zainteresowanie. Nie tylko kibiców, ale też i dziennikarzy. To właśnie krakowianin przyciąga do siebie najwięcej przedstawicieli mediów podczas weekendu wyścigowego. Gdy Kubica przemawia, stolik przed nim ugina się od dyktafonów, a salka Williamsa pęka w szwach. Takich tłumów nie dostrzeżemy podczas spotkań z dziennikarzami Lance' Strolla czy Siergieja Sirotkina.
- Kubica nie jest tą samą osobą, która przybyła do świata Formuły 1 i przyciągnęła uwagę Ferrari. Wciąż jednak znajduje się w nim esencja tego, co mógł osiągnąć jako kierowca stajni z Maranello - uważa Maitane Santiago, hiszpańska dziennikarka związana z portalem "Motor Passion" oraz radiem "Onda Cero".
Hiszpanka nie ukrywa, że jest pod wrażeniem tego, co zobaczyła w piątek na torze Catalunya. - Rok temu nawet nie wiedzieliśmy, że Kubica znów może prowadzić samochód F1. Ba, nie sądziliśmy, że pewnego dnia znów zobaczymy go na torze podczas treningu. W Barcelonie widzieliśmy nie tylko, że jest w stanie ścigać się tą maszyną, ale też, że potrafi być szybki. A przecież już zimą był bliski stałego miejsca w zespole. Tyle, że w F1 nie ma sentymentów - dodaje Santiago.
[b]ZOBACZ WIDEO: Włoski dziennikarz nie ma wątpliwości. "Robert Kubica to idealny kierowca dla Ferrari"
[/b]
Dziennikarka zdradza, że sama była pewna, że 33-latka już nigdy więcej nie zobaczymy w F1. - Czas pokazał, że się myliliśmy. Kierowcy składają się jednak z innej plasteliny niż zwykli ludzie. Oni sami o tym mówią i nie używają innego wytłumaczenia. Już powrót Kubicy do rajdów był godzien podziwu - ocenia.
Santiago ma świadomość, że los nie oszczędza Kubicy. Polak przeżył nie tylko fatalny wypadek, ale też gdy pojawiła się szansa powrotu do F1, nie mógł liczyć na taryfę ulgową. - Gdy Carlos Sainz trafił do Renault, szanse Kubicy na starty w tym zespole były zerowe. Znów wydawało się, że wszystko stracone, a on wypłynął na powierzchnię. Dostał szansę od Williamsa, choć musiał udowodnić, że jest na lepszym poziomie niż chociażby Paul di Resta. Ostatecznie Kubica przegrał rywalizację z Sirotkinem z powodów ekonomicznych, ale znów dał wszystkim wspaniałą lekcję - stwierdza dziennikarka z Hiszpanii.
Ekspertka jest pod wrażeniem tego, że Kubica nigdy nie zrezygnował ze swojego marzenia o powrocie do F1. - Robert nie ukrywa swoich "wojennych" śladów. Widać jak ogromna blizna biegnie wzdłuż jego prawego przedramienia, druga znajduje się w okolicach łokcia. Do tego kończyna nie ma normalnej ruchomości, jest znacznie chudsza od zdrowej ręki. Nie ma jednak problemu, by mówić jasno i otwarcie, że nie trzeba używać siły do kontrolowania kierownicy. Wystarczy podtrzymywać odpowiednio rękę. Jeśli Robert tak mówi, to ja mu wierzę - zapewnia Santiago.
Podczas piątkowych treningów Kubica był najszybszym kierowcą Williamsa. Nie przeszkodził mu fakt, że po raz ostatni siedział za kierownicą modelu FW41 podczas przedsezonowych testów, które miały miejsce w marcu. Dlatego też Santiago uważa, że krakowianin mógłby być jeszcze lepszy. - Kubica zna swoją przyszłość. Teraz koncentruje się na pracy jako kierowca rezerwowy, czekając na pozostałe dwie sesje treningowe, jakie mu pozostały w tym roku. Ma jednak świadomość, że brak okazji do jazdy sprawia, że nie może dotrzeć do miejsca, w którym chciałby być. Nie wydaje się jednak sfrustrowany z tego powodu - analizuje Hiszpanka.
Santiago jest przekonana, że Kubicę zobaczymy jeszcze w F1 roli etatowego kierowcy. - Kilka lat temu nikt z nas, a może nawet on sam, nie wyobrażał sobie tego. Kubica ma wsparcie zespołu i firmy Lotos, która towarzyszy mu od wielu lat. Może też liczyć na kibiców. To chyba jedyny kierowca rezerwowy w stawce, którzy może pochwalić się tym, że flaga z jego nazwiskiem powiewa na trybunie głównej w Barcelonie. Jego powrót do F1 to kwestia czasu lub pieniędzy. Mam jednak nadzieję, że do niego dojdzie, bo zasługuje na to, biorąc pod uwagę jego wysiłek. My też zasługujemy na to, by zobaczyć jak daleko można zajść, mimo ograniczeń fizycznych - podsumowuje dziennikarka z Hiszpanii.