Zaraz po starcie Sebastian Vettel wyprzedził Valtteriego Bottasa i awansował na drugie miejsce. Niemcowi udało się utrzymać wysoką pozycję również po pierwszej wizycie u mechaników, choć spora w tym zasługa Mercedesa. Pracownicy niemieckiej ekipy mieli bowiem problem z szybką wymianą kół w pojeździe Fina.
Gdy w połowie wyścigu pojawił się wirtualny samochód bezpieczeństwa, Ferrari ponownie zaprosiło Vettela do alei serwisowej. W ten sposób 30-latek spadł nie tylko za Bottasa, ale został wyprzedzony również przez Maxa Verstappena.
- To była właściwa strategia. Nie było innej opcji, by pozostać na torze. Zjadaliśmy na tym torze opony szybciej niż inni, więc nasza sytuacja była inna. Po prostu, była zła - powiedział Vettel po wyścigu.
Niemiecki kierowca miał szansę na wyprzedzenie Verstappena, bo Holender zahaczył podczas dublowania Lance'a Strolla i uszkodził przednie skrzydło w swoim samochodzie. Vettel nie miał jednak na tyle dobrego tempa, by wykorzystać ten fakt i zbliżyć się do 20-latka.
- Byliśmy nieco szybsi, bo moje opony były świeższe. Jednak wraz z kolejnymi okrążeniami, uciekał nam czas i ostatecznie nie mieliśmy wystarczająco dobrego tempa, by przeprowadzić ten atak. Do tego pod koniec wyścigu ogumienie w moim samochodzie też było już zużyte. To był przyzwoity weekend dla nas, ale musimy usiąść, przeanalizować sytuację i zobaczyć jak lepiej wykorzystać potencjał opon - dodał Vettel.
ZOBACZ WIDEO Ekspert wróży Kubicy błyskawiczny powrót. "Jego wyniki są niewiarygodne!"