Odkąd Honda wróciła do rywalizacji w Formule 1, nie ma łatwego życia. McLaren zrezygnował z jednostek napędowych japońskiego producenta po trzech sezonach, zaś obecnie z produktów Hondy korzysta Toro Rosso. Zawodnicy tej ekipy przy okazji Grand Prix Kanady mają dostać odświeżone maszyny, bo na torze w Montrealu niezwykle ważna jest duża moc.
Do tej pory Honda zmieniła MGU-H i turbosprężarkę w silnikach obu kierowców Toro Rosso po Grand Prix Australii. Dodatkowo u Pierre'a Gasly'ego doszło do wymiany całej jednostki.
Oznacza to, że Francuz przejechał na obecnym sprzęcie pięć Grand Prix. Gorzej prezentuje się sytuacja Brendona Hartleya. Nowozelandczyk zanotował poważny wypadek podczas Grand Prix Hiszpanii i konieczne było założenie u niego nowej jednostki. 28-latek przejechał na niej wyścigi w Barcelonie i Monako.
- Jak dotąd nasza niezawodność wygląda stabilnie, ale musimy zachować ostrożność. Nie możemy naciskać zbyt mocno kosztem utraty bezawaryjności. Mamy wiele do zrobienia, ale to nie są kwestie krótkoterminowe. Większość z nich to rzeczy zaplanowane na dłuższy okres czasu. Jeśli opracujemy jakiś nowy komponent, to musimy przeprowadzić test i zobaczyć jak to wpływa na silnik. Każda mała rzecz potrzebuje czasu - oświadczył Toyoharu Tanabe, dyrektor techniczny Hondy.
Kierowcy zespołu z Faenzy ze spokojem podchodzą do tej sytuacji. - Poczekam do pierwszego treningu i zobaczę jaka jest różnica. Nauczyłem się, że w F1 lepiej jest poczekać i zobaczyć efekty pracy nowych części. Czasem nie działają one tak dobrze, jak wszyscy wokół oczekują. Czasem działają lepiej. Myślę jednak, że możemy pójść we właściwym kierunku i jestem podekscytowany tymi poprawkami - stwierdził Gasly.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników, czyli sprawdzian wiedzy żużlowców, odc. 2