Obecnie Formuła 1 przechodzi przez proces zmian. Dotyczy on nie tylko spraw regulaminowych, ale też torów. Chase Carey zapewnił, że chciałby aby nowe miejsca w kalendarzu F1 gwarantowały kibicom sporą dawkę emocji. Tak ma być chociażby w przypadku planowanego toru ulicznego w Miami.
Z dyrektorem generalnym F1 zgodził się Hermann Tilke. Niemiec jest zdania, że obecnie tory stałe muszą powstawać w oparciu o konkretne regulacje. To sprawia, że nie zawsze gwarantują one ciekawą rywalizację. Inaczej jest w przypadku obiektów ulicznych.
- Nie budujemy przecież torów tylko dla kierowców z najwyższej póki, budujemy je dla wszystkich. Oznacza to, że amatorzy czy też kierowcy powyżej 60. roku życia, którzy chcą wynająć sobie obiekt i pościgać się na nim samochodem, muszą być bezpieczni. Tu nie chodzi tylko o F1 - powiedział Niemiec.
Tilke jako przykład bardzo ciekawej rywalizacji podał Grand Prix Azerbejdżanu, które odbywa się na ulicznym torze w Baku. - Ten obiekt został zbudowany z myślą o profesjonalnych kierowcach. Na tym torze nigdy nie pojawi się niedoświadczona młodzież czy też starsi kierowcy. To robi różnicę - dodał niemiecki projektant.
W niedalekiej przyszłości w królowej motorsportu ma się pojawić nie tylko Miami, ale również Wietnam. Liberty Media chce przy okazji wyścigów w tych miejscach pokazać, że uliczne tory są koniecznością w F1.
- Trend idzie w kierunku miast. To jest naprawdę dobre rozwiązanie dla tego sportu. Idea tego pomysłu jest taka, że tory wtedy są wyjątkowe. Każde miasto jest inne. Jeśli ścigasz się w centrum miasta, to nie można tego porównać z jakimkolwiek innym miejscem. W tej chwili mamy trzy wyścigi uliczne w kalendarzu. To Monako, Singapur oraz Baku. Każdy z nich jest inny. To sprawia, że F1 staje się interesującą dyscypliną. To jest właściwa droga dla tego sportu - zakończył Tilke.
ZOBACZ WIDEO Michał Kołodziejczyk: Gdybym był bramkarzem, chciałbym już wiedzieć, kto jest numerem jeden