Kierowca amerykańskiego zespołu F1 relacjonował po treningu, że zwierzę znalazło się przed jego samochodem na końcu długiej prostej przed ostatnią szykaną w drugim treningu. Uderzenie było tak duże, że doszło do poważnych uszkodzeń przedniego skrzydła.
- Jestem mocno rozczarowany tą sytuacją, bo kamery telewizyjne pokazywały to zwierze jeszcze przed rozpoczęciem sesji. Świszcz był dokładnie w tym samym miejscu, gdzie doszło później do zderzenia z moim bolidem - żalił się Romain Grosjean.
- Dziwie się, że służby go nie usunęły. Szkoda zwierzaka i naturalnie naszego samochodu, ponieważ straciłem całe skrzydło - dodał 32-latek.
Tak wyglądało przednie skrzydło bolidu Haas po zderzeniu ze świszczem:
Damage to the front wing of Romain Grosjean after the accident with an animal: #F1 #CanadianGP pic.twitter.com/rpodq3E6v7
— James Agar (@JamesAgar) 9 czerwca 2018
Na całe szczęście Haas F1 Team zabrał rezerwowy element do Kanady, choć nie ukrywa, że ma problem z częściami zamiennymi i głównie z tego powodu zaliczył słaby weekend w Monako.
- Żałuję tego wydarzenia, bo całej sytuacji można było zapobiec. Przed wyjazdem widziałem, gdzie kamery złapały tego świszcza, ale przecież jadąc w tym sektorze nie zastanawiasz się czy dalej tam jest. Niestety okazało się, że właśnie tak było. Takie rzeczy dzieją się jednak w Kanadzie - uzupełnił Grosjean.
Kierowca Haas w drugim treningu osiągnął siódmy czas i był najszybszym kierowcą z grupy zespołów środka stawki. Jego strata do najszybszego Maxa Verstappena wyniosła 1,4 sekundy.
ZOBACZ WIDEO: Ekspert wróży Kubicy błyskawiczny powrót. "Jego wyniki są niewiarygodne!"