W trakcie finałowego segmentu kwalifikacji w GP Kanady doszło do zaciętej walki między trzema czołowymi zespołami. Minimalną przewagę nad Red Bullem uzyskali Mercedes i Ferrari i to między nimi rozegrała się walka o pole position, po które sięgnął ostatecznie Sebastian Vettel.
Drugi był nieoczekiwanie Valtteri Bottas, który pokonał swojego zespołowego partnera Lewisa Hamiltona o 0,1 sekundy. Brytyjczyk co zaskakujące został jeszcze wyprzedzony przez Maxa Verstappena z Red Bulla, który wykręcił trzeci rezultat.
- To były dla mnie trudne kwalifikacje. Moje okrążenia po prostu nie były wystarczająco dobre, nie pasowały zupełnie do mnie - powiedział Hamilton, który na ostatnim szybkim okrążeniu gwałtownie hamował na wejściu w 10 zakręt, przez co stracił szansę na awans.
Kierowca Mercedesa, który wygrał w tym sezonie dwa wyścigi, podkreślił, że jego gorszy czas nie był związany z faktem, iż używał starszej jednostki napędowej od rywali, którzy w Kanadzie używają zmodernizowanej wersji swoich silników.
- Nie sądzę, aby w jakikolwiek sposób miało to wpływ na mój występ. W trzecim treningu sądziłem, że mogę pojechać najszybciej, ale w kwalifikacjach nie potrafiłem wykorzystać potencjału naszego bolidu. Sebastian po prostu był lepszy w Q3.
W niedzielę Hamilton wciąż będzie miał szansę na odniesienie siódmej wygranej w Kanadzie i zrównanie się na liście rekordów z Michaelem Schumacherem. Jak sam przyznaje, zadanie będzie jednak bardzo ciężkie.
- Sami widzicie jak ciasno jest w czołówce, dlatego wyprzedzanie w niedzielę będzie bardzo trudne. Zwycięstwo z czwartego pola to poważne wyzwanie, ale nie jest to niewykonalne - podkreślił Hamilton.
Mercedes wygrywał kwalifikacje w Kanadzie nieprzerwanie od 2014 roku. Od trzech lat w wyścigach F1 na torze Gillesa Villeneuve'a zwyciężał tylko Lewis Hamilton.
ZOBACZ WIDEO: Ekspert wróży Kubicy błyskawiczny powrót. "Jego wyniki są niewiarygodne!"