Początek sezonu w wykonaniu Charlesa Leclerca nie był zbyt udany, gdyż kierowca Alfa Romeo Sauber nie punktował w trzech pierwszych wyścigach. Dopiero zmiana nastawienia oraz wyciągnięcie wniosków z popełnionych błędów sprawiło, że wyniki Monakijczyka uległy poprawie.
W efekcie 20-latek kończył trzy z czterech ostatnich wyścigów na punktowanych pozycjach. Jak przyznał reprezentant ekipy z Hinwil, podczas tych występów nauczył się więcej niż w całej wcześniejszej karierze.
- Jestem w tym sporcie odkąd skończyłem trzy lata. Nie spodziewałem się, że różnice między niższymi seriami a F1 są tak duże. Ilość procedur, zmiana sposobu jazdy, po prostu to wszystko, jest dla mnie ogromnym krokiem naprzód. Na początku było mi trudno. Chciałbym szybciej zrozumieć samochód, ale zajęło mi to dwa, trzy wyścigi - zdradził Leclerc.
Kierowca Alfa Romeo Sauber podkreślił, że sam weekend wyścigowy jest dla kierowcy F1 bardziej wymagający. - Jest inny. Kierowca ma mnóstwo obowiązków, chociażby związanych z mediami. Cel jest jednak taki sam. Wykonać jak najlepszą pracę za kierownicą samochodu. Trzeba się nauczyć kooperacji z wieloma osobami. To na początku wydaje się być trudne. W F2 rozmawiasz z jedną osobą, która jest twoim inżynierem. Tyle. W F1 masz do dyspozycji mnóstwo ludzi. Każdy z nich zajmuje się jakimś obszarem. Przyzwyczajenie się do tego wymaga czasu - dodał młody kierowca z Monako.
Leclerc wcześniej startował nie tylko w F2, ale również w GP3. Tam zetknął się z oponami Pirelli i nauczył się dbać o ich stan. Jednak dopiero w F2 miał do czynienia z pit-stopami.
- Zarządzanie oponami w F1 i F2 jest na podobnym poziomie. Jednak na tym wyższym poziomie dochodzi kwestia wykorzystania energii hybrydowej. Trzeba brać pod uwagę kiedy po nią sięgnąć, wpływa to na walkę z innymi kierowcami. Czasem oni mają większe doświadczenie w tym względzie ode mnie - podsumował Leclerc.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Jacek Gmoch: Mam przygotowane sporo rozwiązań, jednak najlepsza gra obronna to pressing