Zarzuty pod adresem prezydenta Ferrari. "Jest zazdrosny o dokonania z przeszłości"

Getty Images / Na zdjęciu: zespół Scuderia Ferrari
Getty Images / Na zdjęciu: zespół Scuderia Ferrari

Luca di Montezemolo święcił z Ferrari największe sukcesy w Formule 1. Zdaniem Włocha, obecny szef stajni z Maranello jest zazdrosny o tamten okres. - To nie jest dobre - twierdzi.

Misja Luki di Montezemolo na stanowisku prezydenta Ferrari dobiegła końca w roku 2014. Włoch rządził marką z Maranello przez 23 lata, ale musiał ustąpić ze względu na narastający konflikt z Sergio Marchionne. Ówczesny szef Fiata i Chryslera postanowił sam przejąć stery w Ferrari, a następnie w zespole doszło do szeregu zmian, wliczając w to zakontraktowanie Sebastiana Vettela.

Nie przyniosły one pożądanych efektów, bo w okresie rządów Marchionne włoski producent nie świętował jeszcze sukcesów. Po raz ostatni mistrzostwo wśród konstruktorów zdobył w sezonie 2008, zaś rok wcześniej Kimi Raikkonen zdobył dla Ferrari tytuł wśród kierowców.

- Przykro mi, że Marchionne jest zazdrosny o dokonania z przeszłości. To nie jest dobre, bo to oznacza, że masz w głowie dziwne myśli. Sam jestem dumny z naszych dokonań. Z tego co zrobiliśmy razem z Michaelem Schumacherem, Rossem Brawnem, Jeanem Todtem - powiedział di Montezemolo.

Być może kiepska passa Ferrari dobiegnie końca w tym sezonie. Włosi znacząco podkręcili tempo względem Mercedesa i obecnie to Vettel przewodzi stawce w F1. - Mam nadzieję, że zespół znów będzie w stanie odnosić zwycięstwa i sięgać po tytuły. Ferrari tego potrzebuje, a również dla całej F1 jest niezwykle ważną marką. Wciąż jestem w kontakcie z kilkoma osobami z Maranello. Spędziłem tam prawie 24 lata i spotkał mnie ten zaszczyt, że odnosiłem zwycięstwa razem z Nikim Laudą, Michaelem Schumacherem czy Kimim Raikkonenem. Zdobyliśmy 19 różnych tytułów. To wystarczy - dodał.

Di Montezemolo pojawił się w ostatnich dniach w Kolonii, gdzie miało miejsce otwarcie specjalnej wystawy dedykowanej Michaelowi Schumacherowi. W jednym miejscu zebrano bowiem wiele gadżetów związanych z karierą jednego z najlepszych kierowców w historii F1. "Schumiego" zabrakło na ceremonii, bo dochodzi do pełnej sprawności po wypadku, do którego doszło pod koniec 2013 roku we francuskich Alpach.

- Myślę o Michaelu bardzo często, właściwie w każdy weekend wyścigowy. Był fanem Vettela i kiedy tylko załatwiłem kontrakt z Sebastianem, bo to ja prowadziłem z nim negocjacje na kilka tygodni przed odejściem z Ferrari, był zadowolony z takiego ruchu. Powiedział mi kilka lat wcześniej, że jego zdaniem Vettel jest odpowiednim kierowcą dla Ferrari - stwierdził były prezydent Ferrari.

Włoch ma nadzieję, że wkrótce Vettel napisze w Ferrari historię podobną do tej, jaka miała miejsce w przypadku Schumachera. - Michael wygrał z nami wiele tytułów, Sebastian niestety nie. Mam nadzieję, że wkrótce rozpocznie nową erę, wygrywając w podobny sposób mistrzostwa dla Ferrari. Osiąganie takich wyników jak Michael nie jest jednak zadaniem łatwym. Nawet jeśli mamy do czynienia z młodym i dobrym kierowcą, który dodatkowo otrzymuje konkurencyjny pojazd. Oby tylko nie wywierano zbyt dużej presji na Sebastiana. Bo Mercedes w tym sezonie nie jest tak mocny i on będzie mieć swoje szanse. To może być dobry rok - ocenił di Montezemolo.

Były prezydent Ferrari potwierdził też, że "Schumi" był bliski powrotu za kierownicę Ferrari w sezonie 2009. Miał wtedy zastąpić kontuzjowanego Felipe Massę. Na przeszkodzie stanął jednak uraz, którego Niemiec nabawił się podczas jazdy na motocyklu.

- Zadzwoniłem do Michaela i powiedziałem mu, że nie może nam odmówić, że musi to zrobić dla Ferrari, że musi wrócić. Przekonywałem go przez pół godziny, aż w końcu po godzinie się zgodził. Przybył do nas niezwykle podekscytowany, wyglądał jak młody kierowca. Na Mugello odbył test za kierownicą jednego ze starszych modeli Ferrari. Niestety, po jego zakończeniu lekarz powiedział mu, że nie jest gotowy na powrót. To była zła informacja dla nas wszystkich - podsumował di Montezemolo.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 83. Wojciech Szaniawski: Robert Lewandowski za jedną kampanię może dostać nawet 4 mln euro

Źródło artykułu: