Przed rozpoczęciem weekendu wyścigowego we Francji sporo mówiło się o tym, że to Ferrari jest faworytem rywalizacji na torze Paul Ricard. Tymczasem piątkowe treningi zostały zdominowane przez Lewisa Hamiltona. Lider Mercedesa w obu sesjach treningowych miał wyraźną przewagę nad Sebastianem Vettelem.
Po zakończeniu sesji treningowych Vettel wprost przyznał, że to jego dyspozycja nie była najwyższa. - To moja wina. Myślę, że samochód jest dobry, ale to ja nie byłem w stanie szybko nim jechać. Czasem zdarzają się takie dni. To jest trudny tor. Nie jest łatwo pokonać na nim okrążenie tak, by wszystko było we właściwym miejscu. Niektóre zakręty trudno wyczuć - powiedział 30-latek.
Niemiecki kierowca jest jednak przekonany, że podczas niedzielnego wyścigu będzie znacznie szybszy. - Jeśli popatrzymy na dłuższe przejazdy, to byłem w grze. Potrzebuję nieco więcej czasu na tym torze, by go lepiej zrozumieć i wyczuć. Myślę, że poprawę zobaczymy już w sobotę. Możemy też poprawić ustawienia naszego samochodu, bo nie jesteśmy jeszcze w miejscu, w którym powinniśmy się znajdować - dodał Vettel.
Grand Prix Francji jest niezwykle ważne dla Vettela, gdyż obecnie prowadzi on w klasyfikacji generalnej F1. Niemiec ma jednak tylko punkt przewagi nad Hamiltonem, dlatego nie może sobie pozwolić na gorszy występ na Paul Ricard.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Kolumbia pewna zwycięstwa z Polską. "Czują się faworytem"