Termin przyszłorocznego Grand Prix Australii musi zostać zatwierdzony przez FIA, ale wydaje się to być formalnością. Organizatorom wyścigu na Antypodach zależy bowiem na tym, by odbył się on w połowie marca. Tydzień wcześniej w Melbourne planowany jest bowiem popularny festiwal Moomba, zaś później dojdzie do inauguracji Australian Football League.
Promotorzy Grand Prix Australii chcą uniknąć sytuacji, w której wyścig będzie się odbywać w tym samym czasie, co inauguracja rozgrywek futbolu. Przypadki z poprzednich sezonów pokazują bowiem, że kolizja terminów negatywnie wpływa na zainteresowanie kibiców rywalizacją Formuły 1.
Jeśli wyścig F1 w Australii odbędzie się w dniach 14-17 marca, to będzie kolidować z zawodami WEC na torze Sebring. To zła wiadomość dla Fernando Alonso, który w przyszłym roku może nadal łączyć rywalizację w F1 z wyścigami długodystansowymi.
Australijscy działacze poinformowali również, że w tym roku w ciągu czterech dni na Albert Park pojawiło się aż 295 tys. fanów.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Slaven Bilić idealny dla Polaków. "Ma ogromną radość futbolu"