Szef Mercedesa pochwalił Ferrari za uczciwą postawę
Toto Wolff stwierdził, że Ferrari postąpiłoby "brutalnie", gdyby pod koniec wyścigu o GP Austrii nakazało swoim kierowcom zmienić się pozycjami, w trosce o mistrzowskie aspiracje Sebastiana Vettela.
Włoski zespół choć zasłynął w przeszłości z podobnych praktyk, tym razem pozwolił swoim kierowcom na uczciwą walkę, czemu przyklasnął szef Mercedesa, Toto Wolff. - Sami byśmy tak zrobili i nie jestem zaskoczony, że oni zachowali się podobnie - powiedział. - Ze względu na sport, kibiców, a także samych kierowców na tym etapie sezonu, na początku lipca, polecenie zmiany pozycji byłoby dość brutalne - dodał Wolff.
Sebastian Vettel nie był również zły, że jego zespołowy partner odebrał mu 3 punkty, które na koniec roku mogą okazać się niezwykle celne. Niemiec dał do zrozumienia, że nie oczekiwał pomocy zespołu. - Absolutnie, dlaczego miałby? - odpowiedział na pytanie o całą sytuację. - Kimi robił co mógł, by dogonić prowadzącego Verstappena. Ja sam próbowałem naciskać na obu tak mocno, jak tylko mogłem. Zbliżaliśmy się do siebie, ale to nie wystarczyło - dodał Vettel.
Jeszcze przed niedzielnym wyścigiem w Austrii podejrzewano czy w sposób niezgodny z zasadami fair-play nie postąpi Mercedes, po tym jak pole position zgarnął Valtteri Bottas, a drugie miejsce w kwalifikacjach zajął Lewis Hamilton. Mistrzowie świata od lat powtarzają jednak, że traktują swoich kierowców równo.
- Jesteśmy dopiero na dziewiątym wyścigu i przed nami jeszcze długa droga. Jesteśmy winni fanom sprawiedliwą walkę na torze. Nie zamierzamy rozgrywać mistrzostw kierowców już w czerwcu czy lipcu - podkreślił Wolff. - Oczywiście jeśli pod koniec sezonu sytuacja ułoży się w ten sposób, że jeden kierowca wyraźnie zdystansuje drugiego, to możemy zastanowić się nad tym, aby jego partner zespołowy pomógł mu wywalczyć tytuł. Z pewnością jednak nie teraz - uzupełnił.
ZOBACZ WIDEO Dariusz Tuzimek: Rosjanie nie mieli piłkarskich argumentów. Wystarczyła im wola walki i ambicja