Wyścig o Grand Prix Austrii ułożył się fatalnie dla Mercedesa, który opuszczał Red Bull Ring z zerowym dorobkiem punktowym, po tym jak w samochodach Lewisa Hamiltona i Valtteriego Bottasa doszło do usterek.
Zespół z Brackley dokonał pierwszej analizy obu pojazdów. W przypadku Hamiltona doszło do awarii pompy paliwowej, co doprowadziło do utraty mocy w silniku. Wymiana tego podzespołu nie skutkuje karnym przesunięciem na polach startowych do kolejnego wyścigu. Mercedes chce jednak dokładnie przyjrzeć się maszynie Brytyjczyka i upewnić się, że nie doszło do usterek w innej części jednostki napędowej.
W maszynie Bottasa doszło do problemów z hydrauliką. Podobnie jak w przypadku Hamiltona, nie skutkuje to żadnymi karami i Fin nie powinien się martwić przed Grand Prix Wielkiej Brytanii.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Kibic przesadził z ekspresją, Marquez wściekł po porażce Hiszpanii
- To były różne awarie. W samochodzie Valtteriego zepsuła się hydraulika, co najpierw skutkowało problemem ze wspomaganiem kierownicy, a ostatecznie doprowadziło do sytuacji, w której niemożliwa była zmiana biegów. Dlatego musiał się zatrzymać. U Lewisa doszło do usterki pompy paliwowej. Paliwo nie trafiało do silnika, więc kontynuowanie jazdy nie było możliwe - wytłumaczył James Allison, dyrektor techniczny zespołu.
Allison jest zdania, że przed Grand Prix Wielkiej Brytanii wymiana silników w samochodach Hamiltona i Bottasa nie będzie konieczna. Zespół chce jednak jeszcze dokonać dokładnej analizy poszczególnych części.
- Czy będziemy musieli wymienić któreś podzespoły w związku z tym, że obaj kierowcy nagle zatrzymali swoje samochody? Mamy nadzieję, że nie. Uważamy, że obie awarie wynikały z zastosowania felernych części i można je zastąpić bez jakichkolwiek kar. Tak mi się wydaje, bo nie mamy takiej pewności. Zawsze gdy dochodzi do jakiejś awarii, a samochód zostaje wyłączony w sposób nietypowy, może dojść do jakiegoś innego uszkodzenia. Dlatego przeprowadzimy kolejne kontrole - dodał Brytyjczyk.