Sebastian Vettel mógł opuścić Austrię z większą przewagą nad Lewisem Hamiltonem w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. Ferrari nie zdecydowało się jednak na zastosowanie team orders podczas wyścigu na Red Bull Ringu. W efekcie Kimi Raikkonen dojechał do mety przed Niemcem.
- Dla każdego Ferrari może być przykładem sportowej postawy. Łatwo byłoby doprowadzić do sytuacji, w której Vettel tuż przed końcem wyścigu wyprzedziłby Raikkonena, ale Włosi się na to nie zdecydowali. Zachowali nie tylko uczciwość, ale również wysokie morale u Kimiego - skomentował Bernie Ecclestone, były szef F1.
W przeszłości stajnia z Maranello zszokowała jednak świat na austriackim torze, gdy w roku 2002 tuż przed metą Rubens Barrichello dał się wyprzedzić Michaelowi Schumacherowi. Wtedy doszło do gorszących scen, bo po wyścigu Niemiec zapraszał Brazylijczyka na najwyższy stopień podium i chciał mu podarować swój puchar za zwycięstwo.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Milik relaksuje się po MŚ. Z partnerką na greckiej wyspie
Mimo braku team orders, Ferrari opuściło Austrię na czele obu klasyfikacji F1. To dobra informacja dla włoskiej ekipy. - Ferrari w końcu zrobiło krok, na który bardzo długo czekałem. Sebastian naprawdę zasługuje na tytuł i mam nadzieję, że nie przeszkodzi mu brak tych trzech punktów, które mógł zyskać wskutek team orders w Austrii - dodał Ecclestone.