Tegorocznej edycji Grand Prix Wielkiej Brytanii towarzyszyło sporo emocji, gdyż już na pierwszym okrążeniu doszło do kontaktu Lewisa Hamiltona z Kimim Raikkonenem. Tym samym Brytyjczyk przegrał pierwszy wyścig przed własną publicznością od kilku lat.
Kierownictwo Mercedesa zasugerowało nawet, że Raikkonen celowo wjechał w aktualnego mistrza świata, by w ten sposób pomóc Sebastianowi Vettelowi.
Sam Hamilton po wyścigu mówił o "interesującej taktyce" ze strony Ferrari, ale w poniedziałek wycofał się ze swoich słów. - Kimi powiedział mi, że jest mu przykro za ten incydent. Przeprosił, a ja przyjąłem jego przeprosiny. Ruszamy dalej. To był incydent wyścigowy, nic więcej. Czasem mówimy głupie rzeczy, później trzeba z tego wyciągnąć wnioski - oznajmił na Instagramie aktualny mistrz świata.
Słowa 33-latka powinny zakończyć dyskusję na temat incydentu z niedzielnego wyścigu. Również Toto Wolff, szef Mercedesa, stara się wyciszyć emocje związane z kolizją. - Powiedziałem, że trzeba się zastanowić czy to było celowe z ich strony czy brak umiejętności. To był głupi komentarz, wypowiedziany pod wpływem emocji. Jednak też fakt jest taki, że to był głupi manewr ze strony Kimiego. I drugi ze strony Ferrari w ostatnich trzech wyścigach - wyjaśnił Austriak w rozmowie z "Eleven Sports".
Porażka na Silverstone była niezwykle bolesna dla Hamiltona. Brytyjczyk ponownie stracił punkty względem Vettela, który umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata F1. W tej chwili przewaga Niemca nad najgroźniejszym rywalem wynosi 8 "oczek".
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników Falubazu Zielona Góra