Robert Kubica szczery jak nigdy. "To miał być mój ostatni rajd"
Wypadek z 2011 roku wyhamował karierę Roberta Kubicy. Polak był już po słowie z zespołem Ferrari, z którym mógł walczyć o tytuł mistrzowski w F1. - To miał być mój ostatni rajd - przyznaje po latach krakowianin.
O początkach swojej kariery, szansach na sukcesy w Ferrari, fatalnym wypadku w Ronde di Andora oraz próbie powrotu do F1 - o tym wszystkim Kubica opowiedział w najnowszym "Beyond The Grid".
Początki w kartingu
W latach 90. przypadek sprawił, że Kubica związał się ze sportami motorowymi. - To jest zabawna historia. Nikt z mojej rodziny nie był zaangażowany w motorsport, choć mój ojciec jest fanem wyścigów. Sam zdobył prawo jazdy dość późno, mając 25 czy 26 lat, bo wcześniej nie miał pieniędzy, by kupić samochód. O tym, że zostałem kierowcą w F1 zadecydowało kilka czynników. Na pewno pasja ojca sporo pomogła, bo gdy zaczynałem przygodę z kartingiem, jednym z moich mocnych punktów było to, że mój ojciec wiedział, co należy robić, a co trzeba odpuścić. Karting w Polsce nie był popularny i nigdy nie zrobiłby mi malowania kasku. Mówił, że w ten sposób oszczędzi pieniądze i będzie mógł mi kupić dwa komplety opon więcej, co pomoże mi w staniu się lepszym kierowcą. Przez dwa lata jeździłem w białym kasku i stało się to moim znakiem rozpoznawczym - powiedział 33-latek.
ZOBACZ WIDEO Cristiano Ronaldo: A na końcu jest Juventus Turyn. Zapomnieć o łzachTester Nico Rosberga
Obecnie Kubica żyje w bardzo dobrych relacjach z Nico Rosbergiem. Pod koniec ubiegłego roku Niemiec został nawet jednym z jego menedżerów, by w ten sposób pomóc mu w powrocie do F1. Mistrz świata z 2016 roku miał bowiem okazję startować w przeszłości w Williamsie.
Znajomość Kubicy i Rosberga sięga czasów kartingu. W tamtym okresie Polak był... testerem Niemca. To on odpowiadał za dotarcie silników w jego gokartach. Dlatego po latach poczuł się urażony, gdy usłyszał opinię, że na tym etapie kariery to Rosberg był najbardziej utalentowanym zawodnikiem.
- Pamiętam, ze kilka lat temu ukazał się wywiad z Dino Chiesą, który jest jedną z najważniejszych osób w kartingu. Byłem smutny gdy stwierdził, że Nico był lepszy od wszystkich pod względem technicznym. Prawda jest jednak taka, że to ja wykonywałem całą pracę. Nico tylko przyjeżdżał na wyścigi i robił to co my ustaliliśmy podczas testów. Nie wiem, dlaczego byłem tak dobry technicznie. Na pewno byłem zawzięty. Mój ojciec nie miał związku z motorsportem. Słyszałem wiele historii o Maxie Verstappenie i wydaje mi się, że nasze losy są dość podobne. Ojciec Maxa też był dla niego dość szorstki. U mnie było identycznie. Gdy się ścigałem we Włoszech, to mój ojciec nie miał nawet prawa wstępu do namiotu. Zostawał na trybunach. Praktycznie mieszkałem w fabryce, miałem 14 lat i szybko musiałem sobie radzić sam. To była dobra i cenna lekcja - wytłumaczył Kubica.
Co ciekawe, w dzieciństwie Kubica nie zakładał, że starty w kartingu doprowadzą go do świata F1. - Na pewnym etapie Formuła 1 nie była moim celem. W polskiej telewizji nawet nie było transmisji, więc jej nie śledziłem szczególnie. Gdy ojciec powiedział mi, że będziemy startować w Formule Renault, to zacząłem płakać. Nie chciałem opuszczać kartingu. To było całe moje życie. Wszystko, co było z nim związane było przyjemnością - dodał.
Pierwsza poważna kontuzja
Kariera Kubicy od początku naznaczona była kontuzjami. Gdy dotarł on do Formuły 3, jego dalsze starty stanęły pod znakiem zapytania. Wszystko z powodu wypadku drogowego, do którego doszło w Polsce.
- To był kwiecień. Miałem wypadek drogowy w Polsce. Byłem pasażerem, mocno połamałem prawe ramię. Inny kierowca jechał za szybko, nie zatrzymał się na znaku "stop". Wypadliśmy z drogi. Tyle, że w tym miejscu była 40-metrowa skarpa. Opuściłem pierwsze trzy wyścigi w F3. Wróciłem do rywalizacji na Norising i nadal miałem usztywnioną rękę. Straciłem wtedy sporo czasu, bo w Polsce nikt nie chciał mnie zoperować. Do mojego ramienia włożono 8 kg różnej maści żelastwa, by rozciągnąć kości. To był koszmar. W pewnym momencie przyszli nawet z piłą, taką jak używa się w warsztacie. Rozwiercili ramię, zrobili coś co przypominało most. Byłem w takim stanie 10 dni. Aż w końcu polecieliśmy do Włoch do Formula Medicine. Tam miałem rehabilitację, ćwiczyłem rękę. Później, od razu wygrałem w pierwszym wyścigu - zdradził krakowianin.
Na kolejnej stronie przeczytasz o tym jak Kubica dotarł do świata F1, jak niemal zginął w Kanadzie i rok później na tym torze wygrał jedyny wyścig w F1. Polak opowiada też o wypadku z 2011 roku, kontrakcie z Ferrari. Zapraszamy!