W Formule 1 można odbić się od dna. Sauber przykładem dla Williamsa

Materiały prasowe / Alfa Romeo Sauber / Charles Leclerc na torze Paul Ricard
Materiały prasowe / Alfa Romeo Sauber / Charles Leclerc na torze Paul Ricard

Sauber przeszedł w ostatnich miesiącach imponującą drogę. Od zespołu chylącemu się ku upadkowi do ekipy, która potrafi namieszać w F1 i kończyć wyścigi w czołowej dziesiątce.

Układ tegorocznej stawki w Formule 1 jest dość klarowny. Na czele znajduje się Ferrari, które dzięki ogromnemu progresowi przegoniło Mercedesa. Później mamy kilka ekip w środku stawki, gdzie najmocniejsze wydaje się Renault. To właśnie Francuzi powinni w tym sezonie zgarnąć czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów.

Jednak to inny zespół ze środka budzi w tym roku najwięcej emocji. Sauber, bo o nim mowa, dokonał na przestrzeni ostatnich miesięcy, ogromnego kroku naprzód. Po 10 wyścigach Szwajcarzy mają na swoim koncie 16 punktów. To najlepszy dorobek od lat. Mógł być lepszy, gdyby nie wydarzenia z ostatniego Grand Prix Wielkiej Brytanii, gdzie mechanicy źle dokręcili koło w samochodzie Charlesa Leclerca. Punkty przywiezione przez młodego Monakijczyka dałyby zespołowi z Hinwil ósme miejsce w klasyfikacji konstruktorów, tuż przed Toro Rosso.

Sauber jest też o dwa kroki przed Williamsem. Brytyjczycy plasują się na ostatniej pozycji i wydaje się, że kierowcy tej ekipy jeżdżą w innej lidze. Dużo słabszej od reszty.

Odbicie od dna

To właśnie Sauber powinien być dobrym przykładem dla Williamsa, bo Szwajcarzy pokazali jak szybko może się zmienić układ sił w F1. Mówił o tym nawet Robert Kubica podczas niedawnego weekendu wyścigowego w Austrii. Przed rokiem Marcus Ericsson i Pascal Wehrlein regularnie zamykali stawkę. Teraz Charles Leclerc zaczyna regularnie bywać w czołowej dziesiątce F1.

Sauberowi pomogło zacieśnienie relacji z Ferrari i pełnienie roli zespołu juniorskiego stajni z Maranello. - Staraliśmy się zreorganizować każdy dział i poprawiliśmy się praktycznie w każdym obszarze. Robiliśmy krok po kroku naprzód. Wciąż przed nami długa droga, ale wracamy do miejsca, w którym powinniśmy być. To najlepszy sposób, by zmotywować personel do pracy i dać z siebie maksimum. Wszyscy pchają ten wózek w jednym kierunku. Gdy zaczynasz osiągać dobre rezultaty, to wpadasz w taką pozytywną spiralę. Pojawiają się większe oczekiwania, ale i większa chęć do pracy w ten sposób - twierdzi Frederic Vasseur, który został szefem Saubera w ubiegłym roku.

Wcześniej zespół również korzystał z silników Ferrari, ale były to starsze wersje jednostek. Dlatego też Szwajcarzy wstępnie dogadali się z Hondą i to Japończycy mieli od tego roku przejąć rolę partnera technicznego Saubera. Z tej umowy się jednak wycofano.

- Nowy silnik Ferrari to dla nas ogromny krok naprzód. Również jeśli chodzi o mentalność, bo nie chcemy być uważani za ekipę, która korzysta ze starych, rocznych jednostek. Pod kątem motywacji do pracy, bardzo ważne jest, abyśmy posiadali aktualny motor. Jednak to nie jest jedyny obszar, w którym się poprawiliśmy - dodał Vasseur.

Szwajcarzy w ostatnich miesiącach poświęcili też mnóstwo czasu i energii, by dopracować podwozie w swoim samochodzie. - Przez całą zimę naciskaliśmy jak cholera. Nasza załoga poprawiła nawet pit-stopy. Jeśli potrzebujesz na wymianę opon ponad 3 s, a następnie schodzisz do poziomu 2 s, to masz sekundę różnicy. To potrafi zadecydować o pozycji na końcu wyścigu - stwierdził szef ekipy z Hinwil.

ZOBACZ WIDEO Ekspert wróży Kubicy błyskawiczny powrót. "Jego wyniki są niewiarygodne!"

Gwiazda Leclerca świeci coraz jaśniej

Sauber od lat ma opinię zespołu, który wprowadza do F1 nowe talenty. Polakom ekipa z Hinwil kojarzy się z daniem szansy Kubicy. Jednak w szwajcarskim zespole zaczynali też Kimi Raikkonen, Sebastian Vettel czy Sergio Perez. Teraz drogą wytyczoną przez starszych kolegów idzie Leclerc.

Monakijczyk jest pierwszym członkiem akademii talentów Ferrari, który awansował do F1. W pierwszych wyścigach sezonu, gdy był nie jeszcze zaznajomiony z realiami królowej motorsportu, potrafił popełnić drobne błędy. Od kilku tygodni imponuje jednak regularnością i prezentuje się znacznie lepiej niż bardziej doświadczony Ericsson.

- Krok po kroku poprawiał się pod różnymi względami i teraz wykonuje niesamowitą pracę - ocenił Vasseur.

Francuz wie co mówi, bo w przeszłości zarządzał zespołami juniorskimi ASM i ART, w których pierwsze szlify zbierali Lewis Hamilton oraz Nico Rosberg. To pod okiem Vasseura dojrzewali jako kierowcy i później sięgnęli po tytuły mistrzowskie. Podobną drogę może przejść Leclerc, który już teraz jest przymierzany do Ferrari w sezonie 2019.

- Jest szybki. Ma niesamowitą mentalność, charyzmę. To ogromny atut dla naszego zespołu, bo Charles naciska i podnosi swoje umiejętności. Potrafi wokół siebie zbudować ogromną motywację. Do tej pory nie mieliśmy rozmów z Ferrari na jego temat. Rozmawiamy z Włochami, ale akurat nie na ten temat. Być może ten moment nadejdzie, ale wolę się skupić na mistrzostwach. Mówię Charlesowi, aby myślał o kolejnym wyścigu, bo o nim się pamięta. To ostatni występ jest zawsze oceniany - zdradził szef Saubera.

Co przyniesie rok 2019?

Dobre wyniki Leclerca mogą sprawić, że zespół zakończy rywalizację na ósmym miejscu w klasyfikacji konstruktorów. To byłby dobry znak przed sezonem 2019. - Mam spore ambicje, jeśli chodzi o zespół. Chcę przyciągać do niego jak najlepszych pracowników, sponsorów. Mam wrażenie, że poprawiamy się każdego dnia i jesteśmy coraz bardziej atrakcyjni dla innych. Nie tylko dla inżynierów czy mechaników, ale też sponsorów czy mediów - ocenił Vasseur.

Francuz ma jednak świadomość, że pewnego progu jego ekipa nie będzie w stanie przeskoczyć. - W perspektywie krótko lub średnioterminowej trudno sobie wyobrazić, że będziemy walczyć z najlepszymi. To nie jest kwestia ambicji, to nie jest kwestia budżetu. Tylko bycia realistą. Najlepszym przykładem jest Renault. Mają przyzwoity budżet, ogromną strukturę, są dostawcami silników dla innych. I celują w czwarte miejsce wśród konstruktorów. My sami najpierw musimy znaleźć się w środku stawki, zobaczymy co wydarzy się później - podsumował Vasseur.

Źródło artykułu: