GP Węgier: Vettel najszybszy w piątek. Hamilton bez błysku

Rafał Lichowicz 27 Lipca 2018, 16:56

Materiały prasowe / Ferrari / Sebastian Vettel na torze w Austrii

• GP Węgier: Red Bull najszybszy na otwarcie weekendu na Hungaroringu

W pierwszej fazie sesji w tabeli najlepszych czasów dominowali Max Verstappen i Daniel Ricciardo, którzy kręcili szybkie okrążenia na miękkich oponach Pirelli. Po przesiadce na szybsze opony, ultra miękkie, przed duet swojego byłego teamu awansował Sebastian Vettel. Niemiec objął prowadzenie z czasem 1'16.834. Verstappen i Ricciardo na tym samym komplecie opon nie potrafili dorównać liderowi Ferrari.

Na śrubowaniu rekordu nie skupiali się kierowcy Mercedesa, którzy wyraźnie szukali limitów toru. Zarówno Lewis Hamilton jak i Valtteri Bottas mieli na swoim koncie kilka sytuacji, w których "zarzuciło" ich samochodem. Może to być cenna lekcja przed kluczowymi sobotnimi kwalifikacjami.

Krótko przed półmetkiem sesji na pozycję lidera w środku stawki, podobnie jak w porannym treningu, wysunął się Romain Grosjean z Haas F1 Team z wynikiem 1'18.168. Aż 0,3 sekundy wolniejszy był Carlos Sainz jr. z Renault.

Po awarii samochodu w pierwszym treningu bardzo późno na torze pojawił się drugi kierowca francuskiej stajni Nico Hulkenberg. Niemiec po powrocie do testów skupił się głównie na wykonywaniu szybkich okrążeń i znalezieniu ustawień na kwalifikacje.

Ostatnie i trzecie od końca miejsce zajęli w popołudniowym treningu kierowcy Williamsa. Lance Stroll i Siergiej Sirotkin o poranku plasowali się nieco wyżej (14. i 19. miejsce), ale przy okazji licznych symulacji przejazdów kwalifikacyjnych, znów mieli problem z uzyskaniem lepszego rezultatu od rywali.

W kanapce między kierowcami Williamsa znalazł się Stoffel Vandoorne z McLarena. Belg na swoim pierwszym mierzonym okrążeniu obrócił się na torze po wyjechaniu na trawę. McLaren przed weekendem w Belgii wymienił podwozie w samochodzie Vandoorne'a.

ZOBACZ WIDEO Poznaj Marcina Żarneckiego, który podbił serca Chorwatów. Polskiego bohatera odwieźliśmy do domu