Do tej pory Max Verstappen miał opinię kierowcy, który bardzo dobrze radzi sobie w deszczowych warunkach. Mokry asfalt sprzyjał też ekipie Red Bull Racing, bo w takich okolicznościach mniej liczy się moc jednostki napędowej, a ważniejsza jest siła docisku.
Jednak sobotnie kwalifikacje na Hungaroringu nie pokazały, by jazda w deszczu była w tej chwili atutem "czerwonych byków". Dowodzi tego dopiero siódmy rezultat Verstappena.
- Nasz samochód w deszczu nie spisuje się najlepiej. Nie wiem jaki jest tego powód. Po prostu nie działa. Nie mamy przyczepności, a bez tego trudno cokolwiek zdziałać na mokrym asfalcie. Sytuacja wygląda w ten sposób od początku roku - powiedział 20-latek.
Kierowca z Holandii wskazał, że problemem Red Bulla jest też jazda przy zimnych oponach. - Po restarcie wyścigu zawsze mamy kłopot. Wystarczy popatrzeć, co się działo w Azerbejdżanie czy Niemczech. W zeszłym roku było inaczej. Ledwie kończyła się neutralizacja, a byliśmy w stanie osiągać rekordowe wyniki. Samochód wtedy szedł jak pocisk. Teraz jest inaczej - dodał.
Kiepski wynik w kwalifikacjach to zła wiadomość dla stajni z Milton Keynes, bo zwykle Hungaroring sprzyjał Red Bullowi. Pokazały to wyniki piątkowych treningów, kiedy to w suchych warunkach zespół był w stanie postawić się Ferrari czy Mercedesowi. - Gdyby nie padało, to i tak nie zdobylibyśmy pole position. Jeśli tracisz na prostych 0,7-0,8 s, a dodając jeszcze do tego specjalny tryb kwalifikacyjny w silnikach rywali, to różnica jest za duża - podsumował Verstappen.
ZOBACZ WIDEO Poznaj Marcina Żarneckiego, który podbił serca Chorwatów. Polskiego bohatera odwieźliśmy do domu
Dan Czytaj całość