Deszcz odegrał bardzo ważną rolę podczas sobotniej sesji kwalifikacyjnej na Hungaroringu. W trakcie Q2 opady stały się niezwykle intensywne, przez co kierowcy w końcowej fazie czasówki nie byli w stanie poprawić swoich rezultatów.
Ogromny pech spotkał w tej sytuacji Daniela Ricciardo. Okrążenie Australijczyka na początku Q2 zostało zepsute przez Lance'a Strolla, a następnie pogarszające się warunki sprawiły, że kierowca Red Bull Racing nie miał szans przebić się do Q3.
- Wraz z początkiem Q2 opady się nasilały, więc chciałem jak najszybciej wyjechać na tor. Jednak moje pierwsze okrążenie zostało zepsute przez Strolla, który wykręcił "bączka" tuż przede mną. W efekcie miałem żółtą flagę w drugim sektorze i nie mogłem poprawić czasu. Później na asfalcie stała już woda i warunki były coraz gorsze. Jedyne okrążenie jakie miałem szansę przejechać, to akurat te, na którym błąd popełnił Stroll - ocenił 29-latek.
Już w trakcie Q1 australijski kierowca miał spore problemy, by przedostać się do dalszej fazy czasówki. Na wilgotnym torze Ricciardo był jedynym kierowcą, który zrezygnował z opon przejściowych i postawił na ogumienie typu soft. Właściwszym w tej sytuacji byłoby postawienie na ultrasofty.
ZOBACZ WIDEO Trudne wyzwanie Jerzego Brzęczka. "Marzyłem, żeby być trenerem reprezentacji"
- Prześliznęliśmy się przez Q1. Musieliśmy jednak użyć softów. Byliśmy jednak w pełni świadomi, że im zimniej na torze, tym lepsza będzie bardziej miękka mieszanka - dodał Ricciardo.
Hungaroring jest obiektem niezwykle technicznym, na którym trudno się wyprzedza. Dlatego start z dwunastej pozycji stanowi dla Ricciardo nie lada wyzwanie. - Jesteśmy w nie najlepszym miejscu, ale nie myślę jeszcze o niedzieli - zapewnił kierowca Red Bull Racing.
Daniel na pewno zdążył się już przyzwyczaić (oby bardziej, niż ja), że wiele w tym roku nie układa się po jego myśli, a gdy kończy się jede Czytaj całość