Na początku tego tygodnia Fernando Alonso ogłosił, że w przyszłym sezonie zabraknie go w Formule 1. Hiszpan decyzję w tej sprawie podjął już przed kilkoma miesiącami, ale jak się okazało, nie chciał jej zdradzać kibicom. Być może decyzja 37-latka byłaby inna, gdybyśmy w F1 oglądali ciekawsze wyścigi.
- To nie jest F1 o jakiej marzyłem, gdy do niej dołączałem. Gdy byłem w innych seriach wyścigowych, to tych akcji na torze było więcej. Przerywam swoją karierę w F1, gdyż widowisko w niej jest na kiepskim poziomie. Więcej mówi się o tym, co dzieje się poza torem niż na nim. Dyskutuje się o komunikatach radiowych, o tego typu rzeczach, a to jest zły znak - twierdzi dwukrotny mistrz świata.
Nie jest tajemnicą, że kierowca McLarena chce teraz skupić się na zdobyciu potrójnej korony w motorsporcie. Ponieważ ma na swoim koncie zwycięstwa w Grand Prix Monako i 24h Le Mans do pełni szczęścia brakuje mu jedynie triumfu w Indianapolis 500. Dlatego też prawdopodobne są jego starty w IndyCar w przyszłym roku.
ZOBACZ WIDEO Sofia Ennaoui w burzy polsko-polskiej. "Jestem sportowcem, do polityki się nie mieszam"
- Czuję, że są serie wyścigowe, które mogą mi zaoferować lepsze ściganie, więcej frajdy i więcej szczęścia. Dlatego staram się je znaleźć - dodaje kierowca z Oviedo.
Alonso nie podoba się sytuacja, w której F1 została zdominowana przez Ferrari i Mercedesa. - Były sezony jak 2003-2004 czy 2008-2011, kiedy to nie wygrywałem wielu wyścigów. Jednak trudno było przewidzieć co się wydarzy na Spa czy Monzie. Teraz możemy w ciemno ustalić jak będzie wyglądać czołowa piętnastka i może się pomylimy o jedno czy dwa nazwisko. Wszystko stało się przewidywalne. Jedziesz na przedsezonowe testy do Barcelony, patrzysz na wyniki i wiesz jak wszystko będzie wyglądać aż do listopadowego wyścigu w Abu Zabi - ocenia hiszpański kierowca.
W obecnej sytuacji Hiszpan współczuje wielu młodym kierowcom, którzy próbują się dostać do F1. - Dla nich to szczególnie trudne, bo mają nadzieję, że zespół wykona niesamowity krok naprzód w kolejnym sezonie. Albo, że otrzymają nagle telefon z lepszej ekipy i zmienią pracodawcę. Ambitni kierowcy nie mają teraz łatwo w F1. Tym, co mają jakieś ambicje, trudno będzie patrzeć w przyszłość, jeśli nic się nie zmieni - podsumowuje.