Przyszłość Kimiego Raikkonena miała się zmienić wraz z tragiczną śmiercią Sergio Marchionne, bo prezydent Ferrari miał nalegać na to, by nie podpisywać nowej umowy z 38-latkiem. Nowe władze zespołu z Maranello miały jednak uznać, że w takich okolicznościach należy odłożyć rewolucję.
W padoku F1 panowało przekonanie, że nowy kontrakt Raikkonena został już podpisany, a ogłoszenie stosownej informacji nastąpi podczas Grand Prix Włoch. - Nie podjęliśmy jeszcze decyzji ws. Kimiego. Kiedy to zrobimy, a nie ustaliliśmy, żadnych ram czasowych, to dowiecie się jako pierwsi - skomentował Louis Camilleri, nowy dyrektor generalny Ferrari.
Camilleri od wielu lat zna się z Raikkonenem i obu panów łączą przyjacielskie relacje. Szef Ferrari podkreślił jednak, że ostateczna decyzja ws. partnera Sebastiana Vettela w sezonie 2019 należeć będzie do Maurizio Arrivabene.
- Znam Kimiego bardzo dobrze. To mój dobry przyjaciel. Jednak decyzję podejmujemy wspólnie jako zespół. Maurizio jest jego szefem i ostatecznie to do niego będzie należeć głos. Omówię z nim sprawy i kiedy będziemy gotowi, zadecydujemy - dodał Camilleri.
Na ruch Ferrari czeka Charles Leclerc. 20-letni Monakijczyk miałby zająć miejsce Raikkonena w czerwonym samochodzie, gdyby ten ostatecznie nie przedłużył umowy. Tego właśnie chciał zmarły niedawno Marchionne.
ZOBACZ WIDEO Marcin Majewski, nSport+: Trochę żałuję, że w piątce nominowanych nie ma Gruchalskiego