Pod koniec Q2 zaiskrzyło między Fernando Alonso a Kevinem Magnussenem. Obaj kierowcy przeszkodzili sobie w pierwszym zakręcie, przez co zepsuli swoje najlepsze okrążenia i zaprzepaścili szanse na awans do Q3.
- Mamy różne grupy kierowców. Osobna to reprezentanci Haasa, którzy mają trzeci czy czwarty najlepszy samochód w stawce, a nie potrafią wyjść z Q2 - grzmiał Alonso po zakończeniu sesji kwalifikacyjnej.
Szef Haasa nie pozostał dłużny na słowa 37-latka. - Fernando poszedł do McLarena, z którym nie powinien walczyć, by jakimś cudem przejść przez Q1. Nie mogę mu za bardzo pomóc. Potrafi mówić o innych, a nie o sobie. To dobra sytuacja wyjściowa - stwierdził Gunther Steiner.
Włoch podkreślił, że Alonso od dawna nie przypomina kierowcy, który wywoływał strach u rywali. - To pewien trend. Alonso nie miał w tej sytuacji nic do stracenia, ale my mieliśmy. Gdy on ma swój najlepszy dzień, to nie jest w stanie nas dogonić. Nawet gdy korzysta z tunelu aerodynamicznego innego kierowcy. Skoro Kevin w kwalifikacjach wyprzedził go przed zakrętem Parabolica, to najwidoczniej miał jakiś powód - dodał Steiner.
Było to kolejne w tym sezonie starcie Alonso z Magnussenem. Hiszpan był bliski kontaktu z Duńczykiem również podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii. Steiner nie chciał jednak spekulować czy zachowanie kierowcy McLarena było w tej sytuacji celowe. - To jest pytanie dla Fernando, czy w podobnej sytuacji zachowałby się tak samo w pierwszym zakręcie. On narzeka, ciągle narzeka, ale na wszystkich. I jakoś uchodzi mu to płazem - podsumował szef Haasa.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Hołowczyc o sytuacji Roberta Kubicy: To może być dla niego szansa