Toro Rosso jest zespołem juniorskim Red Bull Racing, który ma na celu szkolić i dostarczać kierowców do głównej ekipy. W ostatnich latach tę drogę przechodzili m. in. Sebastian Vettel, Daniel Ricciardo oraz Max Verstappen. Sytuacja może jednak zmusić "czerwone byki" do tego, by w przyszłym roku w stajni z Faenzy pojawili się nieco bardziej doświadczeni zawodnicy.
Wszystko za sprawą ruchu Ricciardo, który postanowił odejść do Renault. W tej sytuacji Red Bull awansował do głównej ekipy Pierre'a Gasly'ego z Toro Rosso. To doprowadziło do sytuacji, w której satelicki zespół nie ma zbyt dużego pola manewru. Akademia Red Bulla ostatnio nie wyszkoliła zbyt obiecujących talentów, Dan Ticktum nie posiada superlicencji na starty w F1, zaś próba transferu Lando Norrisa spaliła na panewce.
Dlatego też szefowie Red Bulla będą zmuszeni sięgnąć po bardziej doświadczonego kierowcę. - Nie mamy krótkiej listy nazwisk, ona jest bardzo długa. Znajduje się na niej dziesięć pozycji - zdradził Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. motorsportu.
Kierownictwu Toro Rosso pomaga fakt, że kilku kierowców desperacko szuka miejsca w królowej motorsportu. Pracę w McLarenie właśnie stracił Stoffel Vandoorne, niepewna jest też przyszłość Estebana Ocona. Wydawało się, że szanse Ocona na transfer są zerowe ze względu na jego powiązania z Mercedesem, ale sytuacja może ulec zmianie, jeśli Niemcy zwolnią go z wszelkich zobowiązań. - Wszystko jest możliwe - dodał Marko.
ZOBACZ WIDEO Kamil Glik chciał zrezygnować z kadry. Zdradza, co zmieniło jego decyzję
Media spekulują, że na liście znajdują się też nazwiska Daniiła Kwiata, Jeana-Érica Vergne'a oraz Roberta Kubicy. Pozyskanie Kwiata ma popierać Christian Horner. Za Rosjaninem przemawia fakt, że jeszcze w zeszłym roku regularnie ścigał się w F1 i wywodzi się z otoczenia Red Bulla. Kierowca z Ufy miał zmienić swoje podejście do sportu po wyrzuceniu z zespołu.
Vergne w przeszłości również startował w F1 w barwach Toro Rosso, ale dość wcześnie zrezygnowano z jego usług. Tymczasem Francuz pokazał w Formule E, że ciągle drzemią w nim spore możliwości. Z tego grona tylko Kubica w przeszłości nie był powiązany z Red Bullem.
Niezależnie od wyboru Toro Rosso, przesądzone wydają się być losy Brendona Hartleya. Nowozelandczyk nie wykorzystał swojej drugiej szansy w F1. Obecnie notuje dużo gorsze wyniki od Gasly'ego i nie czyni postępów. - Musiałby znacząco poprawić swoje wyniki w najbliższych wyścigach, aby jego sytuacja uległa zmianie - podsumowuje Marko.
Kubica ma więc caraz mniejsze szanse na fo Czytaj całość