Łzy Schumachera i wyczyn Kubicy. Monza świadkiem historii Formuły 1

Właśnie mija dwanaście lat od przełomowego momentu w Formule 1. Michael Schumacher sięgnął po zwycięstwo na włoskiej Monzy, po czym ogłosił zakończenie kariery. W tym samym czasie Polacy cieszyli się z pierwszego podium Roberta Kubicy.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Michael Schumacher i Robert Kubica na Monzy Materiały prasowe / Na zdjęciu: Michael Schumacher i Robert Kubica na Monzy
Gdy w połowie sezonu 2006 Robert Kubica otrzymał szansę od zespołu BMW Sauber, w którym zastąpił Jacquesa Villeneuve'a, chyba nikt nie spodziewał się, że tak prędko zobaczymy Polaka na podium Formuły 1. W tamtym czasie szwajcarsko-niemiecki zespół nie dysponował bowiem zbyt konkurencyjnym samochodem, a krakowianin miał ledwie 21 lat i miał zbierać cenne doświadczenie...

Los chciał jednak inaczej. Polak sięgnął po miejsce na "pudle" już w swoim trzecim starcie w F1. Grand Prix Włoch na Monzy wynagrodziło mu przykrości związane z debiutem w F1, który zakończył się dyskwalifikacją na Węgrzech z powodu zbyt niskiej masy pojazdu.

Mechanicy żartowali z Kubicy

Gdy Kubica wchodził na podium, oklaskiwał go sam Michael Schumacher. Niemiec doskonale wiedział, co za chwilę się wydarzy. Na późniejszej konferencji prasowej miał w planach ogłosić rozstanie z Ferrari i zakończenie kariery w F1. Tymczasem obok niego stały przyszłe gwiazdy tego sportu - Robert Kubica oraz Kimi Raikkonen.

- Myślę, że dla współczesnego pokolenia Schumacher był przykładem. Nawet dla osób, które są z dala od samochodów i wyścigów. Dla obecnej generacji kierowców, w tym dla mnie, stanowił inspirację - przyznał po latach Kubica.

ZOBACZ WIDEO Rajd Elektreny: świetny początek Marczyka

Co ciekawe, jeszcze przed startem wyścigu na Monzy w BMW Sauber panowało przekonanie, że Kubica może tego dnia dokonać czegoś wyjątkowego. - Przed wyścigiem kilku chłopaków w zespołu podeszło do mnie i powiedziało mi, że chcieliby mnie widzieć na podium. Sądziłem, że to żart, a tu proszę. Oto jestem - mówił Kubica po historycznym sukcesie.

Reprezentant BMW Sauber ruszał do wyścigu z szóstej pozycji, ale był przekonany o możliwości uzyskania dobrego wyniku. Spisywał się nieźle w trakcie wcześniejszych sesji treningowych. Tempo wyścigowe wskazywało na to, że może powalczyć o coś więcej.

- Miałem dobry start, ale zblokowałem koła w pierwszym zakręcie, przez co mój przejazd na tych oponach nie był łatwy. Czułem wibracje na kierownicy. Musiałem walczyć z Massą i Alonso. Do tego musiałem dublować innych, a to nie pomagało, bo byłem jednym z pierwszych, który to robił - dodawał wtedy krakowianin.

Monza szczególna dla Kubicy

Dla Kubicy nie było lepszego miejsca na sięgnięcie po podium niż Monza. Wszakże Włosi od początku traktowali go jako swojego reprezentanta. Lata spędzone na półwyspie Apenińskim, do tego biegłe posługiwanie się językiem włoskim. Dlatego też nie powinno dziwić, że trzecie miejsce Polaka zostało przyjęte przez "tifosich" z ogromnym aplauzem. Wielu kibiców zgromadzonych pod podium na Monzy oczekiwało, że oklaskuje przyszłego mistrza świata, być może jednego z kolejnych wielkich kierowców Ferrari...

Był to też powód do satysfakcji dla kierownictwa BMW Sauber, które wcześniej musiało zmagać się z krytyką Villeneuve'a. Kanadyjczyk w kilku wywiadach powtarzał, że zespół będzie żałować tego, że postawił na młodość Kubicy kosztem jego doświadczenia.

- To nasze drugie podium w ciągu pięciu tygodni. Jak widać, decyzja o daniu szansy Robertowi była słuszna - powtarzał po wyścigu na Monzy Mario Theissen, odpowiedzialny za projekt F1 w BMW.

Występy polskiego kierowcy na Monzy pokazują, że ma on sentyment do tego miejsca. Zdobył tam pierwsze punkty i podium. Wyczyn ten powtórzył w roku 2008, gdy ponownie znalazł się w trójce najlepszych kierowców dnia. Co więcej, z wszystkich obiektów w kalendarzu F1, to właśnie na nim najczęściej dojeżdżał do mety na punktowanych miejscach.

Eksperci w szoku

Niewielu kierowców w swojej historii dokonało tego, co Kubica. Ba, niektórzy z nich nigdy nie stanęli na podium. Jednak Polak nie potrzebował zbyt wiele czasu, by zachwycić ekspertów. - Robert Kubica ma wszystko, żeby w przyszłości być mistrzem świata. W kalendarzu F1 są tylko trzy tory, na których można poznać wybitnego kierowcę - Monako, Spa i Suzuka. To właśnie na tych obiektach Polak kwalifikował się wysoko w dużo słabszym samochodzie, co jest potwierdzeniem jego wyjątkowego talentu, który wciąż jest niedoceniany - pisał później Mark Hughes z "Motorsport Magazine".

Niestety, koniec kariery Schumachera sprawił, że to jemu poświęcano najwięcej uwagi w mediach. Sukces Kubicy był tylko dodatkiem do łez Schumachera na konferencji prasowej. Niektóre tytuły dostrzegły, jak chociażby "The Guardian" czy "CNN", że to nie tylko pierwsze podium dla Polaka w F1, ale również dla kierowcy z Europy Wschodniej.

- Kubica rozpaczliwie potrzebuje dobrego auta. Najlepiej takiego, które miał do dyspozycji Alonso w sezonach swojej chwały - nawoływał w jednym ze swoich tekstów Hughes.

Pech chciał, że gdy już Kubica był bliski otrzymania takiego samochodu, był po słowie z Ferrari, wydarzył się wypadek w Ronde di Andora. Zmienił on całkowicie przebieg wydarzeń. Niestety, na niekorzyść polskiego kierowcy.

Czy Robert Kubica wróci do regularnych startów w F1?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×