Perez broni się ws. kolizji z Sirotkinem. "Nie zrobiłbym czegoś takiego celowo"

Materiały prasowe / Force India / Na zdjęciu: Sergio Perez i jadący z tyłu Siergiej Sirotkin
Materiały prasowe / Force India / Na zdjęciu: Sergio Perez i jadący z tyłu Siergiej Sirotkin

W Grand Prix Singapuru Sergio Perez wjechał w Siergieja Sirotkina i zdaniem wielu ekspertów zrobił to celowo. Meksykanin bagatelizuje jednak ten incydent. - Z zewnątrz wyglądał on dużo gorzej - powiedział kierowca Racing Point Force India.

W wyścigu rozgrywanym na Marina Bay Sergio Perez utknął za Siergiejem Sirotkinem, a meksykański kierowca nie utrzymał nerwów na wodzy i podczas manewru wyprzedzania uderzył w samochód Rosjanina. Za takie zachowanie do licencji 28-latka dopisano trzy punkty karne. Ponadto Perez musiał przejechać przez aleję serwisową, co przekreśliło jego szanse na dobry wynik w Singapurze.

- Widziałem powtórki tego incydentu i z zewnątrz wyglądał on dużo gorzej. Mamy lusterka jakie mamy i trudno jest zauważyć pewne rzeczy, dlatego straciłem punkt odniesienia. Mówiłem to już przez radio w trakcie wyścigu, że zobaczyłem go za późno. Źle oceniłem sytuację. Próbowałem mu zamknąć drzwi na hamowaniu, ale byłem za blisko. To była moja wina, dostałem karę, która była słuszna i nie ma co więcej o tym dyskutować - powiedział Perez.

Kierowca Racing Point Force India ma też za złe niektórym ekspertom, którzy sugerowali, że celowo wjechał w Sirotkina, bo był sfrustrowany brakiem pomysłu na wyprzedzenie Rosjanina. - Te komentarze były zbyt ostre. Być może dlatego, że spoza samochodu ten kontakt wyglądał dużo gorzej. Przecież zrujnowałem swój wyścig tym incydentem. Nie zrobiłbym czegoś takiego celowo - dodał.

Wcześniej Perez kilkukrotnie narzekał na zachowanie Sirotkina na torze. - Skarżyłem się przez radio, bo zmieniał tor jazdy na hamowaniach, co nie jest dobre. Można spowodować w ten sposób kolizję. Jednak to nie ma nic wspólnego z incydentem, on w nim nie zawinił. To była moja pomyłka - stwierdził Perez.

Z kolei kierowca Williamsa nie do końca rozumie narzekania Pereza. Sirotkin zdradził dziennikarzom, że oglądał wszystkie powtórki tego incydentu i nie dostrzegł niczego, na co mógłby narzekać Perez.

- W Singapurze, kiedy zbliżasz się do strefy hamowania, nigdy nie jedziesz prosto. Byłem szczery, jeśli chodzi o moją ocenę zdarzeń po wyścigu. Od początku twierdziłem, że nie zrobiłem nic złego. Wszyscy mówią o incydencie z Perezem, a zapominają, że stoczyliśmy twardy bój przez wiele okrążeń. Dlatego nie można przesadzać. To była ostra walka, ale też bardzo uczciwa - podsumował Sirotkin.

ZOBACZ WIDEO Carabao Cup: Man Utd za burtą! Ekipa z niżej ligi upokorzyła faworyta [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)