W sobotę Valtteri Bottas zdobył pole position w Grand Prix Rosji, a kierownictwo Mercedesa zapowiadało, że w tej sytuacji trudno będzie zastosować team orders. W wyścigu Toto Wolff zmienił jednak zdanie i w połowie dystansu kazał fińskiemu kierowcy przepuścić Lewisa Hamiltona, dzięki czemu Brytyjczyk wygrał kolejny wyścig w tym sezonie.
Sytuacja jest dość trudna dla Bottasa, który w tym roku nie wygrał jeszcze ani jednego Grand Prix w F1. - To było lekko zagmatwane. Nie planowaliśmy tego. Zwykle przed wyścigiem prowadzimy rozmowy na ten temat, obmawiamy wszystkie scenariusze i to jak będziemy reagować na dane wydarzenia. Dlatego też nie spodziewałem się tego, co się wydarzyło. Miałem przepuścić Lewisa i to było dla mnie dezorientujące - stwierdził 28-latek.
Wcześniej kierownictwo Mercedesa kazało Bottasowi atakować prowadzącego Maxa Verstappena, choć Holender znajdował się na pierwszej pozycji tylko dlatego, że opóźnił swój zjazd na pit-stop. - Zbliżałem się do niego i planowałem go wyprzedzić za jakieś dwa okrążenia, a tu nagle dostałem informację, aby przepuścić Lewisa. To było mylące - dodał Bottas.
Fin zdradził, że w tej sytuacji nie oczekuje żadnej rekompensaty od zespołu w końcówce sezonu, gdy już Hamilton będzie mieć zapewniony tytuł. - Jeśli wygrywam, to chcę aby to było zasłużone zwycięstwo, a nie podarowane na tacy. Jestem sportowcem i takie są moje ambicje. Zachowanie z Soczi nie było idealne, ale trzeba było tak postąpić dla dobra drużyny - podsumował.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: do ringu wraca jedna z najpiękniejszych zapaśniczek