Po wyścigu o Grand Prix Rosji już nawet włoskie media nie mają wątpliwości, że Ferrari musi spisać kolejny sezon na straty. Sebastian Vettel traci już 50 punktów do Lewisa Hamiltona w klasyfikacji kierowców, a wśród konstruktorów Mercedes ma 53-punktową przewagę nad swoim najgroźniejszym rywalem.
- Ferrari pokazuje jak przegrać mistrzostwo świata w ciągu trzech miesięcy. Krok po kroku - stwierdziła po wyścigu w Soczi "La Repubblica".
Na początku roku stajnia z Maranello dysponowała znacznie szybszym samochodem od Mercedesa, ale w ostatnich tygodniach różnice się zatarły. Niektórzy eksperci sugerowali nawet, że dzięki poprawkom, to Niemcy znów znaleźli się na czele stawki. - Mam nadzieję, że znajdziemy coś w naszym samochodzie, co pozwoli nam przyspieszyć. Oby kolejny wyścig był inną historią - stwierdził Kimi Raikkonen.
To właśnie Raikkonen świętował z Ferrari ostatni tytuł mistrzowski wśród kierowców. Fin okazał się najlepszy w sezonie 2007. Od tego momentu kierownictwo zespołu uległo zmianie. Niepewna jest przyszłość Maurizio Arrivabene, którego włoskie media łączą z posadą menedżerską w Juventusie. Jego następcą miałby zostać obecny dyrektor techniczny, Mattia Binotto.
- Tam jest zbyt wielu Włochów. Już kiedyś powtarzałem, że sytuacja w Ferrari przypomina to, co było wcześniej. Jeszcze przed erą Schumachera. Gdy Niemiec rządził w F1, to zespołowi szefował Jean Todt. On i Schumacher sprawili, że Włosi nie mieli tyle do powiedzenia. Teraz brakuje im takiego zorganizowania jak w tamtych czasach - ocenił Bernie Ecclestone, były szef F1.
Zdaniem Brytyjczyka, Ferrari powinno wziąć przykład z Mercedesa. Niemcy również są wielkim producentem samochodów, ale ich zespół F1 nie ma większych powiązań z siedzibą w Stuttgarcie, przez co łatwiej nim zarządzać. - Ferrari funkcjonuje inaczej. W Mercedesie myślą tylko o ściganiu, bo nie są powiązani z firmą odpowiadającą za produkcję samochodów - dodał Ecclestone.
ZOBACZ WIDEO Polski mecz we Włoszech. Bezrobotny Skorupski i niewidoczny Teodorczyk [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]