Sędziowie nałożyli na Fernando Alonso karę pięciu sekund, bo Hiszpan wskutek kontaktu z Lancem Strollem skrócił sobie tor jazdy. Decyzja stewardów zaskoczyła niektórych ekspertów, bo 37-latek został zmuszony do takiego zachowania wskutek błędu młodego Kanadyjczyka.
Co więcej, po wyścigu kierowca Williamsa przeprosił Alonso za błąd z pierwszego okrążenia. Sędziowie wyciągnęli konsekwencje również względem 19-latka, na którego nałożono karę pięciu sekund.
- Trudno mi zrozumieć tę decyzję, skoro kierowca przychodzi do mnie, przeprasza za błąd, a ja i tak dostaję karę. To pokazuje w jak kiepskim stanie jest Formuła 1 - stwierdził Alonso.
Kierowca z Oviedo podkreślił, że sędziowie bardzo często są niekonsekwentni, co prowadzi do dziwnych sytuacji. - Chodzi mi o decyzje, wszystkim rządzi przypadek, brakuje konsekwencji w pewnych decyzjach. W zakręcie hamujesz, inny kierowca cię nie widzi i wypycha cię z toru, a na ciebie spada kara. To coś nie do pomyślenia - dodał reprezentant McLarena.
Alonso nie miał za to większych pretensji do Strolla. - Nie dostrzegł mnie. Gdyby mnie widział i wypchnął na trawę, to byłaby inna historia. To niefortunna sytuacja. Nie zmieniło to zbytnio mojej sytuacji, bo może zamiast być czternastym na mecie, dojechałbym jako dwunasty - podsumował.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: zagadkowe zdjęcie czeskiej modelki