W lipcu nagle pogorszył się stan zdrowia Sergio Marchionne. Ferrari szybko zareagowało na te wydarzenia i zwołało spotkanie zarządu, w trakcie którego władzę w firmie powierzono w ręce Johna Elkanna oraz Louisa Camillerego. Kilka dni później doszło do śmierci Marchionne.
Od tego momentu forma zespołu z Maranello zaczęła spadać. - Nie ulega wątpliwości, że szok wywołany nagłą śmiercią lidera miał ogromny wpływ na zespół i jego wyniki w F1. To jest całkowicie zrozumiałe - uważa Ross Brawn, dyrektor sportowy F1, który sam przed laty pracował w Ferrari.
Brytyjczyk przypomina, że słabsze wyniki Sebastiana Vettela w ostatnich tygodniach nie mogą sprawić, że zapomnimy o postępie, jaki dokonał się we włoskiej ekipie. - Wystarczy krótka analiza tego jak zachowuje się ich samochód. Mają naprawdę mocny pakiet techniczny. Pracowali przez kilka lat, by zmniejszyć dystans do Mercedesa. Względem ubiegłego sezonu poprawiła się też niezawodność Ferrari - dodał Brawn.
Teraz przed trudnym zadaniem stoi Camilleri. Nowy dyrektor generalny Ferrari musi wyciągnąć wnioski względem osób pracujących w zespole. Wśród ekspertów nie brakuje opinii, że stanowisko powinien stracić Maurizio Arrivabene.
- Przeżyłem wiele problemów z Ferrari. Z moich doświadczeń wiem, że dla nich nadszedł czas, by się spotkać, zjednoczyć i patrzeć w przyszłość. Nie powinni szukać winnego. Kierowcy, inżynierowie i szefostwo zespołu wygrywają, ale i przegrywają wspólnie. To jest niepisana zasada każdego sportu. Wszyscy w Maranello o tym wiedzą. Muszą spróbować odwrócić złą kartę i zakończyć sezon w świetnym stylu - podsumował Brawn.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Hołowczyc o sytuacji Roberta Kubicy: To może być dla niego szansa