Brytyjczycy widzą w nim następcę Hamiltona. Niełatwe zadanie Russella w Williamsie

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: George Russell
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: George Russell

Kontrakt George'a Russella w Williamsie budzi spore emocje na Wyspach Brytyjskich. Tamtejsi fani Formuły 1 widzą w 20-latku następcę Lewisa Hamiltona. Russell stoi jednak przed trudnym zadaniem.

W połowie października Williams dość niespodziewanie odkrył jedną z kart na sezon 2019. Brytyjski zespół sięgnął po George'a Russella, który uważany jest za ogromny talent. 20-latek ma na swoim koncie tytuł w GP3, a lada moment powinien sięgnąć po mistrzostwo w F2.

Tym samym stało się jasne, że walka o drugie miejsce w Williamsie rozegra się pomiędzy Siergiejem Sirotkinem a Robertem Kubicą.

- Kandydatura Sirotkina uważana jest za najmocniejszą, ale Kubica ciągle ma szanse na awans z pozycji rezerwowego do roli etatowego kierowcy. Wszystko zależy od tego, ile pieniędzy będzie w stanie przyprowadzić za sobą. I to nie koniecznie w sposób bezpośredni - uważa Mark Hughes, ekspert "Motorsport Magazine".

Russell następcą Hamiltona

Ogromny wpływ na decyzję zespołu z Grove bez wątpienia miał Mercedes. Kariera Russella jest bowiem wspierana przez niemieckiego producenta, który widzi w nim następcę Lewisa Hamiltona. Zespół z Brackley był nawet w stanie poświęcić karierę Estebana Ocona, który najprawdopodobniej na co najmniej rok wypadnie z F1, by zapewnić kontrakt Russellowi.

- To dobry przykład na to, jak może wyglądać model współpracy pomiędzy producentem a "niezależnym" zespołem. Pokazało to też Ferrari na przykładzie Leclerca, który przed Russellem triumfował w GP3 i F2, a potem został awansowany do F1 jako zawodnik Saubera - dodaje Hughes.

Leclerc przykładem dla Brytyjczyka

Charles Leclerc potrzebował ledwie kilku miesięcy w królowej motorsportu, by za kierownicą Saubera udowodnić swój ogromny talent i zapracować na transfer do Ferrari. Marzeniem Brytyjczyków byłoby, aby Russell poszedł tą samą drogą. Wydaje się to jednak mało prawdopodobne ze względu na formę Williamsa.

- Wyobraźmy sobie jak potoczyłyby się losy Leclerca, gdyby Sauber nadal dysponował niekonkurencyjną maszyną. Gdyby nadal przegrywał w wewnętrznym pojedynku z kolegą z zespołu, to pewnie nie przekonałby Ferrari, że jest godnym kandydatem do miejsca w tym zespole. To powinno martwić Russella. Bo czy Williams jest w stanie odbić się od dna i tym samym umożliwić rzetelną ocenę talentu swojego nowego kierowcy? - zauważa brytyjski dziennikarz.

Williams musi rozwiązać problemy

Zespół pod przewodnictwem Paddy'ego Lowe'a miał w tym roku do rozwiązania szereg problemów. Problemy z chłodzeniem wymagały kompromisów aerodynamicznych w najbardziej wrażliwym fragmencie samochodu, czyli okolicach przednich kół. Do tego doszły kłopoty z korelacją danych z tunelu aerodynamicznego. Zwracał na to uwagę jeszcze Felipe Massa, ale przez lata wiele z tym nie zrobiono.

- Samochód został skonfigurowany i opracowany w wokół błędnego zestawu danych. To brzmi zachęcająco względem nowego sezonu, bo skoro zidentyfikowano problem, to można go łatwo skorygować. Z drugiej strony, to stawia pytania o jakość i szybkość reakcji ekipy technicznej - stwierdza Hughes.

Mimo to, ekspert "Motorsport Magazine" dość sceptycznie podchodzi do przyszłej kampanii w wykonaniu Williamsa i Russella. - Zespół jest obecnie skupiony na rozwoju nowej maszyny i pracuje nad nowym przednim skrzydłem, które ma zwolnić samochody, choć Williams twierdzi, że będzie inaczej. Należy jednak pamiętać, że ekipa startuje z niskiego pułapu. Poza tym, to ci sami ludzie, którzy wierzyli, że model FW41 będzie dobry. Dlatego perspektywy Williamsa na kolejny rok można ocenić jako mocno niepewne. Podobnie jak Russella - podsumowuje Hughes.

ZOBACZ WIDEO Krzysztof Hołowczyc o sytuacji Roberta Kubicy: To może być dla niego szansa

Źródło artykułu: