W ostatnim okresie trudno o wyścig Formuły 1, w którym Sebastian Vettel nie popełniłby błędu. Niemiec, świadom przewagi Lewisa Hamiltona w klasyfikacji generalnej mistrzostw, mocno ryzykuje i scenariusz wydarzeń jest dość podobny. Jego agresywne ataki od wewnętrznej prowadzą do wykręcenia efektownych "bączków", po których traci on szansę na zwycięstwo.
Taki incydent przytrafił się Vettelowi we Włoszech podczas walki z Hamiltonem na pierwszym okrążeniu. Później to samo wydarzyło się w Japonii, gdy kierowca Ferrari gonił za Maxem Verstappenem i doprowadził do kontaktu, wskutek którego jego samochód obrócił się wokół własnej osi. Podobnie było też w Stanach Zjednoczonych. Tym razem 31-latek atakował w ten sposób Daniela Ricciardo.
W efekcie eksperci zaczęli podawać w wątpliwość umiejętności czterokrotnego mistrza świata. Trudno bowiem znaleźć w stawce F1 kierowcę, który w ostatnich tygodniach tak często popełniałby tak banalne błędy. - Może następnym razem powinien spróbować ataku po zewnętrznej? Może wtedy się nie obrócę wokół własnej osi - odpowiedział na krytyczne głosy Vettel.
Reprezentant ekipy z Maranello za ostatnie problemy wini obecną generację samochodów F1 i aerodynamikę. - Gdy atakujesz od wewnętrznej, to nic się nie zmienia, ale im bliżej jesteś innego samochodu, tym bardziej tracisz siłę docisku. To prowadzi do "bączka". One były dość dziwne. Wątpię, abym w tych sytuacjach mógł zachować się inaczej. To nie jest tak, ze za szybko wjechałem w zakręt czy coś takiego. Myślę, że w określonej pozycji musi się pojawiać jakaś dziura w samochodzie i brakuje mu docisku - dodał niemiecki kierowca.
Vettel zapewnia, że wyciągnął wnioski z ostatnich incydentów i w najbliższym czasie nie zobaczymy efektownych piruetów w jego wykonaniu. - Nie próbowałem robić nic głupiego. Podczas tych ataków nie jechałem ostro. To nie były manewry, które nie miały szans na powodzenie. Jednak kilkukrotnie wydarzyło się to, co się wydarzyło. Było tego za wiele. Następnym razem wjadę w wolną przestrzeń, gdy będę pewny tego, że nic się nie stanie - podsumował.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Hołowczyc o sytuacji Roberta Kubicy: To może być dla niego szansa