Gdy Carlos Sainz pod koniec ubiegłego roku trafił do Renault, szefostwo francuskiej ekipy zakładało wieloletnią współpracę z młodym Hiszpanem. Latem stało się jednak jasne, że ekipa z Enstone rozgląda się za innym kierowcą i ostatecznie doszło do zawarcia umowy z Danielem Ricciardo.
Dla 24-latka był to bodziec, który pozytywnie wpłynął na jego wyniki. - Dla mnie łatwo byłoby powiedzieć "dobra, zakończmy ten sezon i zacznijmy myśleć o kolejnym". Jednak czułem, że muszę coś zostawić w Renault. Nawet nie tyle, że chcę im coś udowodnić. Chciałem tylko zakończyć rok mocnym akcentem - powiedział Sainz.
Hiszpan nie ukrywa, że mimo rozstania z Renault, ma bardzo dobre relacje z wszystkimi członkami ekipy. - Dogaduję się z mechanikami, inżynierami, kierownictwem zespołu. Wspólnie idziemy do przodu. Chcę się udanie pożegnać z Renault. To właśnie obserwujemy teraz, bo moje ostatnie wyścigi były naprawdę dobre. Samochód nie jest tak konkurencyjny jak na początku roku, ale jednak zdobywam ciągle punkty. Jestem z tego dumny - dodał młody kierowca.
Sainz nie ukrywa, że na koniec roku będzie rozstawać się z francuską ekipą z żalem. - Nigdy nie usłyszałem od nich niczego złego na swój temat. Mam jedynie żal, że nasza przygoda kończy się tak szybko, że nie spędzimy wspólnie więcej czasu, bo moglibyśmy zapracować na jeszcze lepsze wyniki. Jednak czasem tak jest w życiu. Myślę, że w Renault są szczęśliwi, że idę teraz do McLarena, bo nadal będę korzystać z ich silników. Jestem pewien, że zespół beze mnie też będzie notować dobre wyniki. Byłem jednak zmuszony odejść, to fakt. McLaren był moim "planem B" - podsumował.
ZOBACZ WIDEO: Fajdek o mały włos nie zabił trenera. "Gdyby nie wstał, skończyłoby się zgonem"