Brytyjczycy mogą stracić wyścig F1. Liberty Media nie pozostawia złudzeń

Lewis Hamilton zdobywa kolejne tytuły mistrzowskie, a tymczasem brytyjskie Silverstone może zniknąć z kalendarza Formuły 1. Zarządcy toru nie potrafią się dogadać z Liberty Media w sprawie nowego kontraktu.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
wyścig F1 na Red Bull Ringu Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: wyścig F1 na Red Bull Ringu
W zeszłym roku szefowie toru Silverstone zdecydowali się na aktywowanie klauzuli dotyczącej skrócenia współpracy i tym samym umowa na organizację wyścigu Formuły 1 wygaśnie z końcem 2019 roku. Brytyjczycy nie są zadowoleni z obecnych warunków kontraktu i chcieliby podpisać nowy, zawierający korzystniejsze zasady.

Jednak Liberty Media nie zamierza uginać się pod presją Brytyjczyków, nawet jeśli obecnie w F1 triumfy święci Lewis Hamilton, a spora część zespołów ma swoje siedziby właśnie na Wyspach. Amerykanie nie chcą rezygnować z historycznych dla F1 lokalizacji, ale też poszerzają kalendarz o nowe wyścigi, takie jakie Wietnam czy Miami. Dlatego są w komfortowej sytuacji.

- Jesteśmy podmiotem, który funkcjonuje od 68 lat. Grand Prix mają dynamiczny charakter. Silverstone było miejscem pierwszego wyścigu, ale w ciągu tych 68 lat nie zawsze ścigaliśmy się w tym miejscu. Pojawialiśmy się też na Brands Hatch i wielu innych miejscach. W tym sporcie nic jest nie pewne. Cenimy sobie niektóre wyścigi i robimy wszystko, co w naszej mocy, aby je zachować. Jesteśmy jednak firmą, którą ma wielu akcjonariuszy i staramy się podzielić ich interesy z interesami z kibiców - powiedział Sean Bratches, dyrektor handlowy F1.

Grand Prix Wielkiej Brytanii pojawiło się w F1 już w roku 1950, gdy królowa motorsportu debiutowała na międzynarodowej arenie. Silverstone nieprzerwanie gości najlepszych kierowców świata od roku 1987, choć wcześniej wyścig organizowano na przemian z Brands Hatch.

Silverstone to obecnie jedyny brytyjski tor, który spełnia wymagania F1. Takie obiekty jak Brands Hatch czy Donington Park nie spełniają wymogów pod względem infrastruktury i bezpieczeństwa.

- Patrzymy na F1 pod różnymi kątami. Chcemy zachować historyczne wyścigi, bo są ważne dla tego sportu i fanów. Mówię o Silverstone, Spa czy Monzy. Chcemy też wyścigów, które odbywają się na torach ulicznych, gdzie ścigamy się w centrach miast. To chociażby Melbourne, Montreal czy Mexico City. Trzeci sektor to wyścigi na specjalnie zaprojektowanych obiektach, takich jak Szanghaj, Austin czy Teksas - dodał Bratches.

ZOBACZ WIDEO Kołodziej o tym, jaki ma problem z Hampelem: "Nadziewam się na jego szprycę"


Czy wyobrażasz sobie F1 bez rywalizacji na Silverstone?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×